Właśnie
przygotowuje się do wakacji, co wiąże się między innymi z oczyszczaniem
laptopa. Przenoszę zdjęcia na zewnętrzny dysk i natrafiłam na album z Chin
gdzie byliśmy wraz z mężem we wrześniu 2009 roku.
Jem
ryżowe krakersy o smaku Teriyaki i pije aloesowy napój. Dzieci są z Wojtkiem na
basenie, a mnie wzięło na wspomnienia…
Minęło 6
lat od tej podróży i tym samym naszych zaręczyn, ale do dziś się zastanawiam
jak to mój mąż zrobił, że się nie
wygadał i zaręczyny były dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Byłam w nim zakochana
bez pamięci, właściwie kiedy pierwszy raz wszedł do mojego domu to wiedziałam
że zostanie moim mężem, choć nie sądziłam, że tak szybko.
Skończył się rok akademicki i by wakacje spędzić w trójmieście postanowiłam poszukać jakiejś niezobowiązującej pracy. W ten sposób znalazłam się w ekskluzywnym sklepie z odzieżą męską wśród
fantastycznych dziewczyn, a jednocześnie mogłam mieszkać z Wojtkiem, nie
wracając do Słupska na wakacje. Klientów mogłyśmy
policzyć na jednej ręce, dlatego każdego dobrze pamiętałyśmy, robiłyśmy im kawę
i naprawdę świetnie się bawiłyśmy, a oni przyjeżdżali z całej Polski ponieważ
był to jedyny sklep tej marki w naszym kraju. Pewnego dnia przyszło dwóch
młodych chłopaków, po trzydziestce. Jeden z nich kupił biały T-shirt, a my
cieszyłyśmy się ze sprzedaży. Po kilku godzinach jednak, drugi z nich wrócił z olbrzymim
bukietem białych, długich róż. Koleżanka która pracowała ze mną tego dnia
oniemiała, ja schowałam się na zaplecze ( jak to zwykle bywa w moim przypadku),
ale ten wysoki, dobrze zbudowany blondyn zapytał czy może mnie poprosić.
Wyszłam, jak poparzona, prawie bałam się do niego zbliżyć. Tak..., był przystojny
i gdyby nie fakt że byłam po uszy zakochana to z pewnością bym się z nim
umówiła. Prawie nic nie mówił, chciał tylko wręczyć mi nieziemskie kwiaty które
były warte więcej niż samochód jakim jeździłam z Wojtkiem. Te kwiaty mówiły więcej niż bym chciała. Oczywiście
odmówiłam, powiedziałam, że nie mogę ich przyjąć, ale on nalegał niczego w
zamian nie oczekując, po czym zniknął. Stałyśmy osłupiałe, podziwiając bukiet
róż, aż przyszedł Wojtek by jak zawsze odebrać mnie po 6 godzinach pracy.
Wściekły, zazdrosny, wolał się nie odzywać niż komentować kwiaty jakie
wieźliśmy w naszym pełnoletnim fiacie uno który ofiarował nam jego dziadek. Bolała mnie jego złość, dlatego postanowiłam
zostawić bukiet na parkingu pod domem mając nadzieje że ktoś inny je weźmie i
będzie cieszył się tym pięknym widokiem. Wojtkowi trochę ulżyło jednak zaraz
po po tym do domu wszedł jeden z naszych współlokatorów i zamiast odpowiedzieć na
nasze słowa „ cześć, jak się masz” . Krzyczał „Widzieliście?!” co leży na parkingu. Wow! ktoś nieźle musiał
narozrabiać! A u nas cisza, którą zakłócał jedynie czerwony odcień Wojtka
twarzy.
Niedługo
po tym zdarzeniu znaleźliśmy ofertę biletów do Szanghaju za 1100 zł w dwie strony z Warszawy. Polecieliśmy
tam razem z moją koleżanką z pracy, a Wojtek myślę że uznał to
egzotyczne miejsce za najlepszy moment by pokazać wszystkim że jestem
jego.
Gdy w Szanghaju w parku „People's Park” skakaliśmy do zdjęć wśród zraszaczy trawy, on
złapał mnie w pewnej chwili, uklękną i poprosił o rękę. Nigdy, ale to nigdy, nie
byłam tak zaskoczona i szczęśliwa, choć jego żoną byłam od naszego pierwszego
spotkania.
Oto
zdjęcia z naszej podróży zaręczynowej za które niezwykle dziękujemy Agacie :*
wow, super, takie zaręczyny to jest coś niezwykle uroczego! :) gdzie takich facetów można znaleźć? ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy. To typ mężczyzn z limitowanej edycji ;) dlatego czuję się taką szczęściarą :D
UsuńKochani cudownie,.?.♡♡♡
OdpowiedzUsuńNadal jest cudownie :) choć mówili " zobaczycie co będzie za rok, dwa, trzy, a po pięciu to każdy przechodzi kryzys." Czas leci, pojawiły się dzieci, zmieniamy mieszkania i kraje, ale kryzysu nie widać.
UsuńUwielbiam czytać twój blog i oglądać wasza szczęśliwą rodzinę, jesteście świetni, jeśli chodzi o męża z limitowanej edycji, to ja mimo iż mój mąż jest dużo starszy tez takiego znalazłam :-) i nie wyszłam za niego dla pieniędzy jak inni myślą bo ich nie ma, ale jest moim oparciem, przyjacielem i mimo że jesteśmy już 19 lat razem czuje się tak jakbym go wczoraj poznała :-) jeśli jest prawdziwa miłość to nic się nie popsuje u was widać ta miłość i nawet za 60 lat nadal będziecie szczęśliwi życzę wam tego :-) pozdrawiam serdecznie ola
OdpowiedzUsuń19 lat to wspaniały staż, mam wielka nadzieje że za tyle lat będę mogła tak pisać jak Ty. Jestem typem romantyczki ktora wierze w miłość od pierwszego wejrzenia jak i miłość do grobowej deski dlatego myśle że to ten jedyny i jestem wdzięczna że go znalazłam. Pozdrawiam i życzę wszyyyyyystkiego najlepszego :*
Usuń