29 kwietnia 2014

Z dzieckiem pociągiem przez Indie

Pociąg : Delhi - Agra



4:30 pobudka, tak by o 5:15 znaleźć się na stacji kolejowej. Pomimo wczesnej pory Nana wstaje uśmiechnięty i chętny do zabawy. Pociąg do Agry odjeżdża o 6:15, kazano nam być o godzinę wcześniej, ponieważ nigdy nie wiadomo czy się spóźni czy tez wyjedzie za wcześnie.

Dziesiątki naszych kilogramów dźwiga Wojtek, ja zaś biorę Nana, wózek i mniejsza torbę. Ładujemy się do rikszy, pomimo iż do stacji mamy tylko kilometr i moglibyśmy przejść tą odległość. Droga to nie równy piasek, trochę kamieni i kilka płytek, a do tego bez względu na porę dnia chodzą krowy, bezdomne psy, dziki, a ludzie leżą po kątem. Stąd nasza decyzja by wziąć riksze. Moto–riksza to zadaszony motor z podwójnym siedzeniem z tyłu. To niesamowity pojazd, w którym właściciel daje ujście swojej fantazji, bo ciężko mówić tu o jakimś guście. Bywają pikowane w karo z wyszywanymi sercami ze skaju, ozdobione firankami i sztucznymi kwiatami. Nie zmienia to faktu, że są bardzo pojemne. Zmieściła się nasza trzy osobowa rodzina, dwie olbrzymie torby, wózek dziecięcy i podręczne bagaże. 




Po chwili znajdujemy się w pełnym życia miejscu. Gwar, dym, przepychanki, trąbienie i krzyki. Szukamy „białych”, bo zapewne mają ten sam cel podróży. Widzimy wejście, prześwietlanie bagaży i tuż za taśmą peron. Jesteśmy tak blisko celu a ktoś mnie zaczepia i prosi o bilet. Pokazuję go i czekam na odhaczenie… Jest jakiś problem. Pokazuje mi owy kontroler, iż to tylko rezerwacja elektroniczna, a bilet musze odebrać w kasie (wskazując ręką na schody obok, na których stoi następny mężczyzna). Proszę by oddał mi bilet, gdyż jest to właściwy dokument. Zaczyna się kłótnia, aż puka się w głowę sfrustrowany pokazując, że nic nie rozumiem. Rozkazująco mówi, że mam iść po bilet. W tym samym momencie widzę jak wiele osób przechodzi przez bramkę nie okazując nikomu biletu. Więc pytam, czemu inni nie są sprawdzani. Wojtek znalazł „białego” starszego mężczyznę, prosiłby pokazał swój bilet byśmy mieli porównanie. Ten jednak się spieszy i ginie w tłumie. Szybko, więc uciekam przez bramkę z wózkiem nie patrząc na niego ani nie kładąc bagażu na taśmę. Udało się uwolniłam się od naciągacza i czekam już spokojnie na Wojtka i nasze bagaże. 

Było trochę stresu, ochłonęłam i teraz z uśmiechem opowiadam Wojtkowi, że czytałam o takich naciągaczach.Wmawiają komuś, że ma zły bilet lub potrzebuje jakiegoś potwierdzenia np. pieczątki. Zwabiają do swojego biura i tam kasują niebagatelną kwotę lub też przeciągają sytuację tak długo aż pociąg odjedzie mówiąc, że sprawdzają czy są wolne miejsca i tym podobne rzeczy. Po czym proponują wynajęcie ich samochodu, bo kolejny pociąg odjedzie dopiero następnego dnia.






Natan cały czas siedzi grzecznie w wózku i obserwuje przemieszczających się ludzi. Pociąg podjechał 10 minut przed czasem. Niesamowite zaskoczenie, wiedzieliśmy, że jest to pociąg ekspresowy, czyli lepszej klasy, coś w rodzaju naszego Inter City (w końcu zapłaciliśmy za niego całe 4 dolary od osoby. Podjeżdża coś, co w Polsce nawet nam się nie śniło. Po trzy wielkie fotele z każdej strony, przy każdym rozkładana tacka jak w samolocie, dodatkowe trzy oświetlenia z możliwością skierowania na siebie. Rolety w oknach, świeża gazeta na fotelu i możliwość podłączenia telefonu czy laptopa do sieci. Co prawda pociąg nie wyjechał przed chwilą z taśmy produkcyjnej i lata świetności ma już za sobą, co i tak nie zmienia faktu, że w Polsce takich standardów nigdy nie mieliśmy.

Jesteśmy prze szczęśliwi, Nanek już się usadowił koło okna i uśmiechnięty czeka na nas. W przedziale jest około 50 osób i w tym żadnej białej, jadą rodziny, żeńska szkolna wycieczka i inni przeciętni ludzie jak my. 
Nagle wjeżdża kelner z wózkiem pełnym butelek z wodą i każdemu rozdaje po jednym litrze. Jesteśmy mile zaskoczeni. Nie dowierzamy własnym oczom roznoszą tacki z ciasteczkami, cukierkami, herbatą i zaraz za tym małe termosiki z wodą dla każdego! Kto by pomyślał, a tyle się naczytałam złego o tych pociągach.

Nana zajada się herbatnikami, a my śmiejemy się z ogłoszeń matrymonialnych, jakie w codziennej gazecie zamieszczają rodzice poszukując małżonków dla swoich dzieci. Tak, mamy XXI wiek i nadal takie rzeczy mają miejsce. Nie zdążyliśmy nacieszyć się naszym małym poczęstunkiem, a wnoszą śniadania. Soczek w kartoniku, ciepłe pieczywo hermetycznie zapakowane, do tego malutkie masło, dżem i … ciężko powiedzieć co… Dwa gorące paszteciki oczywiście wegetariańskie i do tego warzywa na parze nierozgotowane, idealne. Nana zasypia wtulony we mnie a my żałujemy, że podróż trwa tylko dwie i pół godziny, bo dostalibyśmy obiad. 

Nic straconego. Jadąc z Jajpuru do Delhi ,mieliśmy 5 posiłkowy obiad, a na deser lody. Wcześniej oczywiście herbatka i przekąski. Nana zaś miał swoja prywatna opiekunkę (10 letnia hinduskę). Czego chcieć więcej… 





Nie przeczę temu że w Indiach są zdezelowane, niesamowicie stare pociągi gdzie strach wejść do toalety a ludzie drogę pokonują na dachach. Jednak jest to wizja prosto z National Geographic, bo taki obraz się sprzedaje… Przedstawiam Wam prawdziwy obraz i nikt mi nie powie, że kilka dolarów to luksus dla nielicznych, bo tyle kosztuje dobry pociąg. Tymi z kratami w oknach możecie przejechać się dla swoich własnych doznań i wtedy na pewno będziecie hipsterami ;)
















26 kwietnia 2014

Huśtawki - moja obsesja


 Huśtanie się, bujanie… to moja mała obsesja.

 W naszym niedużym mieszkaniu w Polsce mamy aż dwa takie miejsca, które nazywam azylem, relexem czy jakkolwiek inaczej można kojarzyć słowo odpoczynek.

 Pierwszym miejscem jest hamak. Kiedy dzieci były malutkie, było to idealne miejsce do karmienia piersią. Gdy spały kładłam się tam z książką, popijając kawę, którą miałam w zasięgu ręki. To wielobarwne miejsce otulając mnie zawsze przypomina mi wyspiarskie wakacje, wiec nie sposób jest tam się nie odprężyć. W ciągu dnia jest to miejsce najdzikszych zabaw i też pierwsze które zajmują goście w naszym domu.




 Hamak przywieźliśmy z podróży po Tajlandii. Pierwszy raz zatopiłam się w nim w pewnej uroczej kawiarni samotnego francuza - od razu się zakochałam i wiedziałam że muszę go mieć. Owy francuz rozmawiał na Skypie ze znajomymi i pokazywał nas jako swoich pierwszych gości tego dnia, tak też dowiedziałam się gdzie plotą te cudowne hamaki.

 Sklep był pełen niesamowitych wzorów i kolorów. Sprzedawca dumnie przedstawił nam je jako wyjątkowe, luksusowe i tkane ręcznie przez plemię Mlabri w Tajlandii. Pierwszy raz usłyszałam o tym plemieniu, które to utraciło swoje miejsce do życia poprzez wycinkę lasów. Po wysłuchaniu krótkiej historii tych niesamowicie skrzywdzonych ludzi, byłam pewna ze jeden z tych hamaków zawiśnie w naszym domu. Kolory które sobie wymarzyłam, musiały zostać zrobione na zamówienie, przez co czekaliśmy ponad tydzień (wykonanie jednego hamaka to trzy dni pracy jednej osoby). Ostatecznie jednak to cudowne, ręcznie robione dzieło zostało bezpłatnie dostarczone z wyspy do naszego hotelu w Bangkoku. Malutka paczuszka o nieco ponad kilogramowej wadze (wysyłka do polski to koszt 100 zł - w roku 2012). 

 Tajlandzkie wyspy rozkochały mnie w hamakach, które były widoczne na każdym kroku. Sytuacje w jakiej młoda matka prowadząca rodzinny sklep, buja noworodka w małym hamaku pod ladą, rikszarze w przerwie rozkładający hamaki wewnątrz swoich pojazdów to codzienność sennych i zrelaksowanych wyspiarzy. Kawiarnie, restauracje, hotele to miejsca gdzie można zaobserwować cały przekrój wzorów i kolorów, od siedzących po leżące, od bardzo funkcjonalnych poprzez te romantyczne jak z filmowych scen.Wszystkie są cudowne bo dają nam możliwość powrotu do dzieciństwa a, że każdy z nas ma w sobie trochę z dziecka to jest to miejsce wymuszające w nas chwile beztroski.

 Według naukowców huśtanie jest jedną z trzech aktywności które rozwijają inteligencje u dzieci. Choć nie był to powód do umieszczenia metrowej średnicy huśtawki w pokoju moich dzieci, to jednak może być to argument dla kogoś z was.



 Gdy urodził się nasz synek, huśtawka służyła za fotel do karmienia, z czasem stała się całym placem zabaw, od robienia fikołków, poprzez namiot , do funkcji spania. Dziś niezmiennie pozostaje ulubionym miejscem w pokoju moich dzieci.



 Pamiętacie jak w latach 90' prawie każdy miał huśtawkę zamontowaną we framudze drzwi? Ja miałam taką z drewnianymi szczebelkami i ozdobnymi kulkami. To było cudowne dzieciństwo, chyba lepsze niż bajki 24h na dobę.


http://www.lodz.ap.gov.pl,  http://retro.pewex.pl 

 Dlaczego namawiam wszystkich na posiadanie takiego elementu w swoim domu? Bo nawet w najbardziej designerskim mieszkaniu, nie chcemy się czuć jak w zadufanym, niedostępnym pudełeczku. Huśtawka jest takim "przymrużeniem oka", wprowadza swobodną atmosferę. Pokazuje że mamy dystans nawet jeśli na swoje cztery kąty wydaliśmy cały majątek, to na "złotych klamkach" wcale nie muszą widnieć ceny zakupu tego jakże drogiego wykończenia. Pozwólmy sobie na trochę nonszalancji a z pewnością chwile relaksu nam to wynagrodzą.

 Mój hamak pochodzi z tej firmy http://www.jumbohammock.com/index.htm, zaś huśtawka została kupiona 5 lat temu w " Jysk".

 Wyszukałam dla was masę inspiracji, dzięki którym mam nadzieje, że zobaczycie, iż bujać można się w każdym wnętrzu, również Twoim :)















źródło: pinteres.com


Zapraszam na mój profil http://www.pinterest.com/tworczamama/ w katalogu "good idea" znajdziecie każde z tych zdjęć wraz z odnośnikiem do strony ich autora, oraz wiele innych inspiracji.

18 kwietnia 2014

Zgrzewka Wielkanocnego napoju - DIY




Jak zgrzewkę Coca-Coli Light zmienić na słodką wielkanocną dekoracje.

      Do przygotowania potrzebujesz :


- zgrzewkę Coca-Coli light w szklanych butelkach
- taśmę dwustronną 
- nożyczki
- taśmę Washi (szarą w białe kropki)
- słomki
- wydrukuj szary plakat króliczka w kropki
- wydrukuj różowe etykiety na butelki
- wydrukuj różową kartkę na boki zgrzewki



Wytnij wszystkie wydruki. Szary plakat z króliczkiem przytnij tak by napis Happy wraz z uszami stanowił przód zgrzewki, zaś ogonek i napis Easter dopasuj do przeciwnej strony. 



Na różowej ozdobnej kartce połóż bokiem zgrzewkę i odrysuj kontur. Z drugą stroną zrób to samo i wytnij stosując się do wzoru.

Kartonową zgrzewkę oklej po brzegach dwustronna taśma i dopasuj wydruki.


Zgrzewka gotowa! Teraz czas na butelki. Same w sobie są piękne, ale by nadać im nieco świąteczny charakter oklej je różowymi etykietami z króliczkiem.

Na końcu ozdobnego paska przyklej dwustronna taśmę i owiń środek butelki zasłaniając napis Coca-Coli.

Uroczym wykończeniem może być ozdobienie słomek małymi flagami z taśmy Washi. Jeśli nie posiadasz takiej taśmy możesz wykorzystać wydruki długich cienkich pasków pełnych króliczków lub z napisem Happy Easter, które znajdziesz pod etykietami na butelki.



Króliczy koszyczek - DIY





Do wieczora robiłam ostatnie porządki przed świętami i tak sprzątając biurka moich dzieci pomyślałam że pudełka w których mamy kredki, pędzle i mazaki, mogą posłużyć za Wielkanocne koszyki. 

Owe pojemniki pochodzą z Ikei. Są sprzedawane na dziale wyposażenia garderoby.



Do przygotowania króliczego koszyczka potrzebujesz:




- pojemnik na bieliznę z Ikei
- sznurek ( opcjonalnie tasiemka )
- nożyczki
- zszywacz
-pistolet z gorącym klejem

Po przygotowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy, składamy sznurek na pół i oba końce przyczepiamy zszywaczem po przeciwnych stronach na środku koszyka, tak by tworzył uchwyt. Sznurek można przykleić również gorącym klejem.

Wycinamy z szablonu królicze uszy i nos, następnie przyklejamy na gorący klej do koszyczka.

Wnętrze koszyka można wyłożyć ozdobnym papierem do prezentów i wypełnić wszystkim co niezbędne w wielkanocnej święconce :)







15 kwietnia 2014

Wielkanocne dekoracje za free

Wielkanoc kojarzy mi się z świeżą rzeżuchą, żonkilami, kolorami wiosny i radością związaną z zającem i malowaniem jaj. Jest to czas spędzony w rodzinnym gronie przy stole z mnóstwem pysznego jedzenia. 

Czas przygotowań jest również pretekstem do zmian w wystroju naszego domu. Wiosna napawa nas optymizmem, pragniemy wprowadzać kolory do naszych wnętrz. Jednak sam motyw wielkanocny jest krótkotrwały. W związku z tym mam dla was wiele darmowych dekoracji, wszystkie wydrukujecie bezpłatnie wchodząc w link pod wybranym zdjęciem. 

Święta nie muszą oznaczać tylko żółtych i zielonych barw. Znalazłam dla was wiele nowoczesnych inspiracji od słodkich pasteli które będą idealną ozdobą w pokojach dziecięcych, poprzez stonowane kolory i moją ulubioną czarno-białą wersje, po modny w tym roku styl Vintage.

Ściągajcie, drukujcie i bawcie się dobrze!



Ściągnij tutaj słodkie różowe ozdoby



Ściągnij tutaj  Kolorowy baner HOP




Zobacz jak zrobić króliczy koszyk, krok po kroku.



Ściągnij tutaj  Wielkanocne kartki i zawieszki


Każda z tych dekoracji jest do ściągnięcia poniżej: 

1  Vintage_Easter_Invitations.pdf
/Vintage_Easter_PartyCircles.pdf
Vintage_Easter_Tags.pdf
Vintage_Easter_EarsNose.pdf
darling-vintage-easter-brunch-printables/



zestaw kolorowych ozdób do ściągnięcia tutaj od blugrass designs



Ściągnij tutaj Zdobione jajka i zające


Ściągnij tutaj Plakat złote jajko 


Ściągnij tutaj Plakat - zając w kropki


Ściągnij tutaj żółto- miętowy komplet dekoracji



Ściągnij tutaj podkładki w stylu vintage



Ściągnij tutaj czarno-biały plakat



Ściągnij tutaj Vintage dekoracje



Ściągnij tutaj szary plakat w kropki




Ściągnij tutaj królicze torby





Ściągnij tutaj  zawieszki w kształcie jaj


Mam nadzieje że wasze wydruki staną się idealnym wykończeniem mieszkań tętniących radością świąt. 



źródło: pinterest.com