Blog prowadzony z pustyni Kataru, o życiu rodziny 2+2, fotografii, wnętrzach i podróżach po świecie.
29 października 2015
18 października 2015
4 rzeczy z Kataru za którymi tęsknie będąc w Polsce
Nie ma
tego wiele, ale jednak są rzeczy w tym egzotycznym kraju za którymi tęsknie. W
te wakacje spędziliśmy aż cztery miesiące poza Katarem. Nie tylko w Polsce bo
odwiedziliśmy,Włochy, <3, Danię, Szwecję, Norwegię, Dubaj i ostatecznie bardzo
zatęskniłam za „naszym domem” na pustyni. Za czym najbardziej?
1. Za Plażą na którą można wjechać samochodem ( z napędem na 4 koła oczywiście).
90% plaż w Katarze dostępna jest dla samochodów, gdzie niczym w
filmowej scenerii można mknąć przez wodę która rozbryzguje się pod oponami, chlapiąc nasze szyby. Uwielbiam to
uczucie, a do tego komfort leżenia przy samej wodzie z całym sprzętem którego nigdy
nie zabrałabym na publiczną plaże w Polsce. Myślę tu o grillu, leżakach, stole,
krzesłach, wielkiej lodówce ze schłodzonymi napojami, palniku gazowym z kawiarenką
oczywiście, dziesięciolitrowych baniakach z wodą pitną która również służy do
umycia się przed powrotem do domu. Nie wspominając o całej masie zabawek
naszych dzieci i tego wszystkiego nie musimy nosić przez setki metrów
zanurzając się w piachu pod ciężarem tobołów, w poszukiwaniu wolnego miejsca
przy wodzie. Nawet polubiłam biwakowanie w tej scenerii.
Drugi plus to PUSTE plaże, nieograniczona przestrzeń dzięki której naprawdę odpoczywam. Wybieramy miejsca gdzie na co najmniej kilometrze kwadratowym jesteśmy jedynymi ludźmi, dzięki czemu nikt mi nie mówi „ Pani dziecko biegając sypie mi piasek na ręcznik” „ a tego psa to mogłaby Pani trzymać na smyczy”. Trzeci plus o którym nie można zapomnieć to temperatura wody :) ciepła jak w wannie.
Drugi plus to PUSTE plaże, nieograniczona przestrzeń dzięki której naprawdę odpoczywam. Wybieramy miejsca gdzie na co najmniej kilometrze kwadratowym jesteśmy jedynymi ludźmi, dzięki czemu nikt mi nie mówi „ Pani dziecko biegając sypie mi piasek na ręcznik” „ a tego psa to mogłaby Pani trzymać na smyczy”. Trzeci plus o którym nie można zapomnieć to temperatura wody :) ciepła jak w wannie.
2.Pogoda
Od dziecka marzyłam by zimę spędzać w ciepłym kraju. Nie to bym nie
lubiła śniegu, wręcz przeciwnie. Kocham narty, Jarmarki Świąteczne, biały puch z grzańcem w ręku, wieczory przy cieple kominka, obserwując spadające płatki śniegu. To wszystko lubię ale
na tydzień, góra dwa i to w skondensowanej dawce, bez kompromisów na chlapę,
szarugę, ciemność i przygnębienie w domu przed telewizorem. Dlatego w zeszłym
roku Święta Bożego Narodzenia spędzaliśmy we Włoszech, jeżdżąc na nartach i
ciesząc się każdym płatkiem śniegu, ale po dwóch tygodniach w podskokach
wróciliśmy wygrzać się do Kataru. Od połowy października do maja panuje tu
idealna dla mnie pogoda. Każdego dnia świeci słońce i nie muszę sprawdzać prognozy
pogody bo właściwie jest to pewne, bywają silne wiatry, ale jesteśmy z nad
morza więc to nam nie straszne.
3. Różnorodność kulturowa, religijna
i rasowa
Cieszę się że moje dzieci mogą na co dzień obcować z osobami o różnym
pochodzeniu. Uczyć się od siebie, poznawać różnice, a przy tym stawać się
bardziej tolerancyjnym i otwartym na świat. W tym tygodniu w szkole Natana
świętowany jest Dzień Narodowy. Uwielbiam to wydarzenie gdyż dzieci przebierają
się w swoje narodowe stroje, uczą się o państwach z jakich pochodzą ich koledzy
i smakują kuchni którą dumnie prezentują ich mamy. Jak co roku będę częstowała
pierogami i niecierpliwie czekam co przyniosą mamy z 16 innych państw z 20
osobowej klasy naszego syna. Podczas gdy w Polsce często nawet wykształconym
osobom zdarza się wygłaszać rasistowskie czy ksenofobiczne poglądy.
4. 2 tanie restauracje w Doha
Są dwie restauracje za którymi tęsknimy jak tylko opuszczamy Katar i
odwiedzamy je od razu po przylocie. Pierwsza to Tajska restauracja Thai Cuisine w obskurnej dzielnicy. Ogólnie syf i ubóstwo, ale smak którego nie można zapomnieć. Po
ostatnich wakacjach trochę się zmieniło chyba ze względu na dużą korporacje która „odkryła” to miejsce, w związku z czym jest trochę czyściej,
kupiono nową zastawę, kelnerki są te same ale bardziej uśmiechnięte i zadbane
;) oraz podniesiono ceny o kilka riyali na każdym daniu. Niezmiennie jednak witają
nas jako „rodzinę z Polski” ;), a my nadal bierzemy zielone curry, pad thai,
kurczaka w sosie słodko-kwaśnym, kleisty ryż i absolutnie obłędną zupę Tom Kha
z cieniutkimi kawałkami kurczaka, lub krewetkami.
Druga restauracja, to tradycyjna Jemeńska kuchnia w Bandaraden. Siedząc na dywanie,
przy bulgoczących gulaszach w glinianych naczyniach, łamiemy gorący chleb o
metrowej średnicy w połowie przypominający ciasto francuskie. Rozpływające się
mięso i do tego cały kurczak z pieca podany na kopie ryżu, oraz ryba z grilla.
To zestaw który pochlania nasza 4 osobowa rodzina, wszystko niebywale tanie i pyszne.
Do tego stopnia że znajomi którzy wyjechali już na stałe z Kataru proszą o
przywiezienie im tego „zestawu” do Polski, by mogli odebrać go na lotnisku. W
weekendy często godzinę trzeba czekać na wolne miejsce.
Jeśli macie coś do dodania to proszę piszcie w komentarzach <3
8 października 2015
Metamorfoza biurka moich dzieci
To już trzeci rok w Katarze, z tej okazji w każdym miejscu willi robię małe przemeblowanie, tak by to miejsce coraz bardziej przypominało "dom", co idzie w parze z naszym samopoczuciem. Dzieci w swoich pokojach mają za duże dla siebie biurka przez co w salonie wyznaczyliśmy miejsce do ich twórczych zabaw na papierze. Metamorfoza miejsca pracy moich dzieci, zajęła mi dwie godziny i była bardzo tania, dlatego zachęcam każdego by czasem wprowadzać małe zmiany, które z pewnością uprzyjemnią nam prace, a może i zachęcą dzieci do odrabiania prac domowych.
Bazą są białe meble z Ikei, które mieliśmy już wcześniej. Pamiętacie je tutaj? Dwa proste blaty, pod jednym z nich skrzynia pełna zabawek. Książki i zeszyty z zadaniami pochowane są w czarno-białych segregatorach utrzymując wizualny ład. Pamiętając że jest to część salonu, ograniczyłam paletę barw i zbędne dodatki.
Kratka zbrojeniowa okazała się doskonałą dekoracją, która scala wystrój salonu. Funkcjonalność kratki nie jest też bez znaczenia przy dzieciach. Jak często Twoja pociecha chce by powiesić na ścianie jego nową prace plastyczną? Wczepienie jej do wieszaka na spodnie i przywieszenie na kratce to alternatywa dla dziesiątej dziury w ścianie.
Spinaczem biurowym przypięłam też papierowy pojemniczek na lody, miał służyć do gromadzenia taśm dekoracyjnych, ale wyobraźnia moich dzieci zmieniła go na kosz do którego trafiają papierowymi kulkami.
Kratka zbrojeniowa to nieograniczona możliwość eksponowania ciekawych przedmiotów, takich jak maski dziecięce, bilety z koncertów, wycinki z gazet, zdjęcia, medale, jest to również możliwość do zawieszenia worka z ulubionymi klockami.
By zachować porządek zamontowałam dwie druciane półki. Znajdziesz podobne w akcesoriach na wyposażeniu łazienek, lub kuchni. Ja swoje kupiłam w japońskim sklepie typu "wszystko za 5 zł", skoro to Katar to wszystko kosztuje 7 zł, co nadal nie jest majątkiem a okazało się bardzo przydatne.
Mniejszy koszyk utrzymuje 26 książeczek z literami alfabetu, które to ja lubię bardziej niż moje dzieci. Większy koszyk w kolorze różowym to miejsce na pędzle, ołówki i papierowy worek pełen kredek, linijek i innych przyborów szkolnych. Biały worek pochodzi również z Ikei i sprzedawany jest w pakiecie 15 sztuk.
Papierowe kule dekoracyjne mają na celu zmiękczenie surowości kraty zbrojeniowej i również pochodzą z Ikei. Mniejsze kulki są sprzedawane jako ozdoba do prezentów. Napis WOW wycięłam z czarnego brystolu, bo przecież każda prace naszych dzieci możemy ocenić słowem WOW! ;)
Jeśli Ci się podoba, to podziel się moim wpisem z innymi. Może zainspiruje kogoś do zmienienia swojego domowego biura :)
4 października 2015
Najlepszy deser tej jesnieni
Już czuję w powietrzu jesienne wieczory. W Katarze temperatura od miesiąca spada z 40 stopni Celsjusza na 39 w cieniu, dlatego postanowiłam wieczorami pić więcej gorącej czekolady otulana w ulubiony koc w przyjaźni z gazetą pełną reklam. Te cudowne okoliczności skłoniły mnie do owego nieziemskiego deseru z którym się dzielę z Wami bym nie tylko ja przybierała na wadze.
- 4 składniki
- 15 minut
- Bez pieczenia
- Najlepsze ciasto ewer!!!
Od roku jestem zakochana w babeczkach Reese's, jest to mój absolutny faworyt wśród wszystkiego co słodkie. Choć początkowo się wzbraniałam przed nimi, twierdząc że nie lubię masła orzechowego. Błąd, że w końcu dałam się namówić i spróbowałam, bo teraz nie potrafię się opamiętać.
Zbliża się weekend, goście, więc trzeba zrobić coś do kawy. Oto przepis na najszybsze ciasto, tartę, babeczkę, Gigantyczną babę. Obojętnie jak bym tego nie nazwała, to jest obłędnie pyszne, nieprzyzwoicie łatwe i szybkie do zrobienia.
4 składniki :
- Słoik masła orzechowego
- 2 szklanki cukru pudru
- 100 g słonego masła
- Opakowanie mlecznej czekolady w groszkach do rozpuszczenia
Jak to zrobić:
1. Rozpuszczamy czekoladę w mikrofalówce przez 2 minuty. Większą cześć wylewamy na dno formy do tarty (najlepiej silikonowej) przy czym łyżką przeciągamy płynną czekoladę na boki formy. Czekoladową podstawę wkładamy do lodówki na czas robienia nadzienia. Ważne by czekolada nie była zbyt płynna ponieważ wówczas będzie spływała z boków tarty.
2. Nadzienie, to wymieszane razem 3 składniki. Cukier puder, masło orzechowe i roztopione, słone masło. Wszystko miksujemy przez chwile tak by składniki się połączyły i dały jednolitą masę.
3. Na przygotowany wcześniej czekoladowy spód rozkładamy orzechową masę, zalewamy pozostała czekoladą i gotowe. Chwila w lodówce i jesteś o krok bliżej następnej cyfry na wadze ;)
Dwie rady. Pierwsza, staraj się delikatnie rozprowadzać nadzienie by nie pokruszyć spodu.
Druga rada to taka by rozprowadzoną na wierzchu czekoladę wygładzić przyciągnięciem długiej linijki :). Będzie idealnie gładkie i zachwycająco pyszne. Nawet nieco lepsze niż oryginalne.
Nieziemskie deser i ulubiony porcelanowy kubek w kształcie główki - jesień jest piękna |
Tajne przez poufne : Jest to specjał pochodzący z USA, a oni dobrze wiedzą jak łatwo przytyć przy tak uzależniających babeczkach, dlatego przestrzegam, wskazany jest umiar.
Z przyjemnością poznam Waszą opinie o Reese's. Próbowaliście już tego smaku? Piszcie w komentarzach.
1 października 2015
Salon, ostoją spokoju
Nowoczesny salon pełen świeżości i oryginalnych dodatków, to kolejny z projektów w którym miałam udział. Zgoda właścicieli na kupno lampy projektu Serge Mouille sprawiła mi tak olbrzymią przyjemność jak by co najmniej to dzieło miało zawisnąć w moim domu. Nie ma chwili bym nie zachwycała się owym francuskim, minimalistycznym, designem stworzonym w latach 50 tych. Ogrom, zmysłowy kształt kloszy przypominający kobiece piersi, możliwość skierowania światła do góry tak by odbite od sufitu dawało jasną poświatę na cały salon to tylko kilka atutów widocznych na pierwszy rzut oka. Klasyczna, matowa czerń, subtelne szczegóły w postaci złotych śrub które przypominają że Mouille był złotnikiem, to wszystko sprawia że można się w niej zakochać.
Ten salon jednak skrywa więcej przyjemności. Romantyczny wieczór przy cieple kominka, a może relaks w hamaku z książką przy pełnych zieleni oknach? Właściwie to nie ma znaczenia czy obserwujesz spadające liście z drzew, rozbijające się krople deszczu na tarasie czy też prószący śnieg, Ty bujasz się na hamaku jak podczas najlepszych wakacji. Znacie już moją miłość do hamaków, ale przyznam że wieszanie ich w tak eleganckich wnętrzach sprawia mi jeszcze większą satysfakcje.
Stonowane barwy salonu zmuszają do odpoczynku, a każdy kąt umożliwia go w najbardziej wyrafinowanej postaci. Boczne stoliki to komfort picia świeżo mielonej kawy w najbliższym towarzystwie. Naturalne materiały takie jak stolik ze stu dwudziestoletniego drzewa, kompromisowo łączy się z dziełem John'a Brauer'a - Illusion. Jaki jest jednym z najbardziej znanych dzieł tego projektanta. Stolik wykonany z transparentnego tworzywa, posiada nietypową formę nakrytego obrusu. Rozpoznawalny i często kopiowany projekt tu skrywa się jako jeden z czterech stolików kawowych.
Jeśli posiadasz stolik, regał, lub też pieniek z naturalnego drewna. Pamiętaj że umieszczony obok gładkiego mebla w szarym kolorze, doskonale komponuje się z surową strukturą drewna. Jednym z prostszych zastosowań tego zestawienia jest sypialnia, gdzie pieniek może pełnić funkcje szafki nocnej.
Klasyczne dodatki w kolorze złota i miedzi to najnowszy trend, a jednocześnie łatwy sposób na szybką metamorfozę wnętrza.
Szare i białe dodatki, nawet te sporych rozmiarów, zawsze pozostają subtelne. Ponieważ szarość jest naturalna, zachwyca nie nie narzucając się.
Zgodzę się z każdym kto powie, że brakuje tu jedynie dywanu. Ponieważ znalezienie odpowiedniego, takiego który scalił by to wnętrze, nadał ciepła i jednocześnie był stonowany jest niezwykle trudne. Jeśli macie jakieś propozycje, może konkretne firmy to proszę napiszcie w komentarzu.
Salon ze świadomie ograniczoną paleta barw w naturalnych odcieniach szarości to pierwszy krok w stronę świeżości i minimalizmu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)