To miejsce ze 100 letnią tradycją, jednak stosunkowo niedawno został rozebrany i wybudowany na nowo zachowując tradycyjny kształt architektury. Jest to, bazaru na którym można kupić wszystko. Od jedzenia, po ubrania , produkty użytku codziennego a nawet zwierzęta. Uwielbiamy to miejsce, choć jest bardzo turystyczne. Zawsze tętni ono życiem. Tłok, wąskie uliczki, dziesiątki sklepów, piękne zapachy przypraw i tradycyjnej kuchni. Masa kolorów i wszechobecne szisze w klimatycznych restauracjach. Co nie typowe, to fakt iż nie ma tu naciągaczy. Ludzi wciągających nas na siłę do sklepu, próbujących coś wcisnąć, dzięki czemu zakupy tu są jeszcze przyjemniejsze.
Co do zwierząt, to już inna sprawa. Z pewnością są one atrakcją. Olbrzymie papugi, które jakimś cudem nie odlatują od właściciela. Kotki, króliczki podane jak na srebrnej tacy tak by ludzie mogli je głaskać. Nie raz widzieliśmy wycieczkę szkolną z której każdy uczeń wraca ze zwierzątkiem do domu. U nas dzieci kupują magnesy, pamiątki czy maskotki, a tu króliczki, chomiki i rybki. Trochę to przerażające, tak jak i maleńkie klatki w których cisną się zwierzęta.
Godzina drogi od miasta i jesteśmy na plaży Fuwairit. Dzieci śpią, 28 stopni ciepła i rozgwieżdżone niebo. Idziemy około pół kilometra plażą, z dziećmi na rękach. Docieramy da małej budki w której są ludzie z Marine Turtle Conserwation Project. To niesamowite osoby działające na rzecz ochrony żółwi w Zatoce Perskiej. Pozwolili nam na obserwowanie ich pracy i zrobienie kilku zdjęć.
Widzieliśmy jak wczepiają czip, pobierają krew i mierzą żółwia który godzinę wcześniej przypłyną na plaże i złożył jaja. Samica żółwia może złożyć do 120 jaj w jednym gnieździe! Ponadto może zagnieździć nawet do 3-4 razy w jednym sezonie. Mimo to 5 z 7 gatunków żółwi morskich na świecie uważanych jest zagrożone.
Sezon składania jaj przez żółwie wodne w Katarze trwa od początku kwietnia, aż do ich wyklucia do końca lipca.
Miejsca gdzie żółwie złożyły jaja |
Odprowadziliśmy żółwia do wody i z nieco zmieszanymi uczuciami wróciliśmy do samochodu. Choć zdaje sobie sprawę, iż Ci ludzie działają dla ich dobra, to jednak krew i bezbronność tego zwierzęcia, budziły we mnie empatie, a moja córeczka nie przestawała mówić "ała""ała"co miało znaczyć że strzykawka wbijana w jego skórę z pewnością sprawia mu ból.
Jeszcze tu wrócimy by zobaczyć żółwi marsz do morza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy