Włochy... a właściwie Włosi to najbardziej fascynujący mnie ludzie. Wiele razy byłam w tym kraju, nawet prace magisterską pisałam na temat Italii.
Za każdym razem gdy odwiedzam to miejsce, bez względu na miasto, czuję jakaś nadludzką aurę. I nie mówię tu o architekturze, cudownym klimacie, widokach, lecz o ludziach.
Każdy kraj w mojej głowie jest zwykle jednym obrazem, zdjęciem którego nie zrobiłam ponieważ najprawdopodobniej stałam osłupiała, wpatrując się w daną sytuacje.
Moje zdjęcie z Włoch:
Grudzień , wcześnie rano , około 17C ciepła i cudowne słońce, rzucające miliony cieni wewnątrz wąskiej uliczki którą idę . Ciepłe kolory elewacji i drewniane okiennice skąpane w słońcu, sprawiają że uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Czuję się tu tak dobrze, otulona, szczęśliwa. Idę przed siebie, drogę przecina mi kelner w długim czarnym płaszczu. Wyprostowany, niesamowicie przystojny w ręku trzyma srebrną zdobioną tacę, a na niej maleńka filiżanka przykryta srebrną folią. Otwiera drzwi do niewielkiego kiosku mieszczącego się w kamienicy. Szczerym i słodkim uśmiechem wita go starsza pani o krótkich siwych włosach i odbiera zamówienie.
Zdjęcie nazwałabym: celebracja życia. Tak właśnie spostrzegam Włochów i za to ich kocham.
Wyobrażacie sobie w Polsce lub w jakimikolwiek innym kraju babcie w kiosku, która zamiast zaparzyć sobie rozpuszczalną kawę w plastikowym czajniku i wlać ją do dużego kubka który dostała od porannego przedstawiciela, zamawia espresso z ekskluzywnej restauracji?
ITALY.....
OdpowiedzUsuń<3
Usuń