10 maja 2016

Katarskie wesele - Królewskiego rodu Al Thani






Uwierzycie, że są miejsca na Świecie z których nie można wygooglować zdjęć? Nie znajdziecie też filmiku na youtube. Kompletnie nic, zero, nul. Planując wakacje dla rodziny mam zwyczaj wirtualnego spacerowania uliczkami używając google earth, sprawdzam dowolne miejsce na Ziemi wciskając się w wąskie uliczki używając niemal satelity z kosmosu. Wczoraj na Snapie oglądałam na żywo relacje z obozu na Mont Everest. Tak! Pełna komercja, a na koniec promocja biura podróży które oferuje wycieczki na najwyższy szczyt świata właściwie dla każdego.

Pomyślcie czy znacie miejsce gdzie nie można mieć telefonów, ani żadnego innego sprzętu do robienia zdjęć? Czy znacie uroczystość  której nie sfilmowała żadna telewizja? Lub kulturę, która jest tak hermetyczna, że w XXI w. nie znajdziecie choćby jednego zdjęcia z ich obrządku?

Takim miejscem jest Katarskie wesele Panny Młodej.


Kiedy otrzymałam podwójne zaproszenie na to ekskluzywne i zagadkowe wydarzenie, sama nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Byłam poddenerwowana i zaszczycona. Fakt, że mogłam zabrać ze sobą osobę towarzyszącą sprawił mi wielką ulgę, dzięki czemu moje obawy, stres ale i fascynacje dzieliłam na nas dwie. Przed weselem wypytałyśmy wszystkie Katarskie i Europejskie koleżanki jak wygląda tradycyjny ślub Panny Młodej. Na co mamy się przygotować i co na siebie włożyć, by nie popełnić żadnego faux-pas.

Sheraton Grand Hotel


Uzbrojone w wiedzę wchodzimy do Sheraton Grand Hotel. Jest to najstarszy hotel w kraju, niedawno uznany za doskonałość roku. Po renowacji dołączył do grona wyjątkowych hoteli i kurortów otrzymując dodatkowy człon w nazwie – Grand. Jesteśmy tu po raz  pierwszy, ale tak jak każdy hotel przytłacza mnie wielkością i mój stres nie ma zamiaru odpuścić. W drodze na sale dziesiątki razy powtarzam jedno proste słowo – Mabruk (co znaczy-gratuluje w języku arabskim). Zdążyłam je zapomnieć jeszcze kilka razy. Moje podekscytowanie zmieszane z obawą i stresem sprawia że nie wiem już nawet jak nazywa się panna młoda. Maria, Miriam, Marin, Marija, Maryam,… Jedyne czego jestem pewna to fakt że jesteśmy gośćmi od strony Al Thani.


Po wejściu do hotelu nasze torebki jak i my same przeszłyśmy przez kontrolę bezpieczeństwa jak na lotnisku, następnie kolejna kontrola przed salą weselną i tu już zabierają nam telefony. Każdy z osobna umieszczają w płóciennej torebce z numerem i w zamian wręczają nam plakietki do odbioru po przyjęciu.

Składanie życzeń


Wstępujemy w tunel z białego tiulu prowadzący do sali weselnej. Na podłodze szklane pułki i stoliki udekorowane są żółtymi kwiatami, a kiedy droga się kończy ukazuje się ogromna biało - żółta sala. Przez środek podzielona białym , niemal szklanym, podwyższonym wybiegiem zwieńczonym półokrągłą sceną. Po obu stronach usiana okrągłymi i owalnymi stołami, a każdy z nich zatopiony jest w kwiatach. Zanim jednak wybierzemy stolik oczekuje nas orszak powitalny. Po lewej stronie od wejścia siedem krzeseł z najważniejszymi kobietami z rodziny męża, po prawej panie reprezentujące dynastię Panny młodej.

Po kolei z każdą z siedmiu stojących w rzędzie kobiet uścisnęłyśmy sobie dłonie serdecznie i z sympatią obcałowałyśmy się na trzy razy co dało mi ciepłe i miłe poczucie polskiego zwyczaju. Zdenerwowanie odpuściło i pozostał tylko zachwyt. Pierwsza od wejścia stała mama panny młodej w białej dopasowanej sukni, lekko rozkloszowanej od kolan, wyprostowana i pewna siebie, o eleganckich rysach twarzy i łagodnym spojrzeniu. Kolejna była młodsza siostra panny młodej, następna za nią druga siostra równie przyjazna i podekscytowana wydarzeniem. Następne cztery kobiety przedstawiały się jako ciocie, ale wiem że były to córki dwóch pozostałych żon ojca panny młodej. Jedna z nich zapytała mnie skąd jestem i wymieniłyśmy kilka uprzejmych zdań. Piąta z kolei widząc moje podekscytowanie i wdzięczność jaką zauważyła w moich wcześniejszych życzeniach, uściskała mnie nadzwyczaj wylewnie i ciepło. Szósta z brytyjskim akcentem dała mi odczuć że cieszy się równie bardzo jak ja ze wspólnego świętowania. Siódma ostatnia, zjawiskowo piękna, wysoka, szczupła o długich do pasa włosach ułożonych w błyszczące kaskady czarnych dużych loków. Spojrzała na mnie niemo, delikatnie dotknęła moje dłonie, niemal tak łagodnie jakby w ogóle się nie ruszyła. Jej wielkie oczy i idealna porcelanowa twarz przywodziły na myśl kolekcjonerską lalkę. Uśmiech choć miły to wprawiał w zakłopotanie.




Katarska sala weselna  


Odetchnęłam z ulgą gdy przeszłyśmy pomyślnie szpaler najważniejszych kobiet w sali. Teraz mogłyśmy wybrać miejsce przy stole by usiąść i obserwować stale nadchodzących nowych gości. Wybrałyśmy stolik nieco oddalony od głównego wybiegu i sceny wiedząc że te miejsca przeznaczone są dla najbliższej rodziny. Usiadłyśmy przy owalnym stole zaopatrzonym w siedem białych krzeseł obitych w żółty materiał z wytłoczonym białym herbem. Wszystkie usytuowane po prawej stronie stołu, tak by zasiadający goście twarze skierowane mieli na centralny wybieg sali.

Rozglądamy się i potwierdza się fakt że sala jest realizacją dziecięcej fantazji Panny młodej. Kilku metrowe, białe ściany z wnękami na oświetlenie są stworzone wyłącznie pod tą uroczystość. Biały gruby dywan wyściela kilkusetmetrowe wnętrza niczym bajeczny puch. Ten ślub to święto pięknych detali i pałacowej elegancji.

Po chwili przyszła kelnerka z tacą pełną świeżo wyciskanych soków, ananasowy, arbuzowy, mango,…

Przed nami srebrne zdobione talerze, dwu piętrowe patery z pralinkami, miseczki z orzeszkami i inne słodkości. A za tym cały lewy brzeg stołu udekorowany pachnącymi kwiatami. Róże, storczyki i tulipany, wszystkie w odcieniu żółci ułożone w sześć okrągłych bukietów, a miedzy nimi jeszcze pojedyncze wazoniki z tulipanami.

Czekoladki z Londyńskiego Harrodsa


Dwa tygodnie przed weselem byłam w rodzinnym domu panny młodej by jej kucharki nauczyły mnie przygotowywania pewnego słodkiego deseru. Niestety w tym czasie Maryam z mamą była w Londynie gdzie pojechała wybierać czekoladki z Harrodsa na własne wesele. Już wtedy przeszedł mnie dreszcz na myśl jak będzie wyglądał ten ślub.

Wybieram pralinkę z opiłkami złota, jedzenie i picie złota jest bardzo popularne w krajach arabskich. Cenny kruszec w formie niewielkich płatków jest serwowany w napojach od szampana po cappuccino, a także w deserach, czekoladkach i jako dekoracja wszelkich dań. Jednak złota w sali z ponad 300 kobietami jest tu stosunkowo niewiele i nie żeby brakowało tu biżuterii. Mam wrażenie że panie w policyjnych uniformach przechadzające się między stolikami  i ochrona rozstawiona dookoła sali pilnuje obłędnie drogich, diamentowych koli dekorujących liczne szyje gości. Majątek jaki prezentuje prawie każda z obecnych kobiet myślę że przewyższa swoją wartością średniej wielkości apartament w Warszawie. Długie suknie ciągnące się po ziemi jak by przyszły z czerwonego dywanu, pełne wyrafinowanych dodatków, bogatych koronek i zdobień. Jest tak barwnie i hucznie że z powietrza połyka się śmiech i endorfiny.






Obsługa



50 kelnerek w czarnych spodniach, czarnych koszulach i białych rękawiczkach sterowane przez swoją dyrygent jak nuty rozchodzą się po olbrzymiej sali roznosząc kolejne dania. W ich ślad idzie kolejne 20 afroamerykańskich kobiet w białych uniformach z równie białymi turbanami na głowach, idealnie chowającymi wszystkie włosy. Ich zadaniem było jedynie roznoszenie tradycyjnych ciepłych napojów, takich jak kawa arabska, karak i zielona herbata. Jednak one potrafiły przeistoczyć to w sztukę, lejąc gorący napój z wysokości kilkudziesięciu centymetrów do niewielkiej tradycyjnej szklaneczki o podłużnym kształcie. Uśmiechnięte w płynnych ruchach były po prostu wszędzie.

Zapachy


Po pierwszych przystawkach przyszedł czas na odświeżenie. W krajach arabskich perfumy istnieją już od X wieku. Ich kwestia poruszana jest nawet w Koranie, gdzie jest napisane, że przed modlitwą człowiek ma dbać o czystość i zażywać pachnących kąpieli. Dziś arabki używają perfum codziennie w rozmaitych postaciach. Jedną z form jest kadzidło, którym okadza się ubrania. Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji kiedy to kelnerki zaczęły roznosić kadzidła podając je z rąk do rąk po kolei każdej kobiecie, by ta płynnymi ruchami dym kierowała w stronę swojej sukni. Oud warty półtora razy więcej niż złoto daje specyficzny arabski zapach który po chwili był wyczuwalny w całej sali.

Przynoszono kolejne dania, a ja nadal tkwiłam w zachwycie wszystkiego na co patrzyłam. Zylion, trylion, milion świeżych kwiatów wypełniających ściany, stoły i podłogę nie mieścił mi się w głowie. Wewnętrznie ubolewałam nieco nad ich odcieniem, gdyż żółty jest ostatnim z kolorów kwiatów jaki mi się podoba, jednak ich ilość była zniewalająca.

Goście


Wśród ponad 300 gości było zaledwie 6 kobiet o innym od arabskiego pochodzeniu, a w tym ja z koleżanką. Razem z nami przy stole usiadła ciocia z ameryki wraz z dwiema córkami. Przypomniało mi się jak nasz przyjaciel opowiadał iż podczas jego 5 lat studiów w stanach był pod opieką właśnie tej miłej kobiety. Od razu wydała mi się sympatyczna i jako jedyna przy naszym stole miała zegarek na ręce. Pozbawione telefonów, nie wiedziałyśmy jak długo jeszcze będziemy czekać na wejście panny młodej, jednak „cioci” zegarek okazał się nieprzestawiony na obecną strefę czasową.

Muzyka na Katarskim weselu


Czas umilała gościom wybitna arabska piosenkarka, 27 letnia piękność Balqees Fathi, która dwa dni przed weselem dawała koncert w Abu Dabi z Andrea Bocelli. Balqees zachwycała nie tylko głosem, ale i urodą, strojem, a nawet sposobem poruszania się. Zgodnie z koleżanką stwierdziłyśmy że jest nadzwyczajna i wpatrywałyśmy się w nią tak jak byśmy co naj mniej rozumiały słowa piosenki.




Stroje gości


Część kobiet tańczyła na podeście, małe dziewczynki w strojnych sukniach biegały na korytarzu, a niektóre z pań dumnie przechadzały się miedzy stolikami prezentując swoje kreacje niczym dzieła sztuki. Reguła jest jedna: im więcej tym lepiej. Otóż kobiety, które na co dzień chodzą zakryte od czubka głowy po palce stóp czarną abają, w ten wyjątkowy dzień mogą ukazać wszystkie swoje walory, bez skrępowania, wręcz z żądzą pokazania jak najwięcej, jak najlepiej na konkurencyjnej arenie kobiecej części rodziny.

Falbany wykończone koronką, drogocenne kamienie, ręcznie szyte hafty, tego dnia nie ma ograniczeń. Nie istnieje też zasada skromności by nie przyćmić panny młodej. Nawet odcienie bieli Panna młoda musi dzielić z mamą, teściową a czasem i najbliższymi siostrami. Zdecydowanie nie jest to noc jednej kobiety.

Nie mogłam odciągnąć wzroku od dziewczyny w prawdziwie bajecznej sukni. Myślę że uciekła z balu kopciuszka w obfitej różowej sukni z wąską talią i dziesiątkami warstw tiulu, które tworzyły charakterystyczny kształt zwany popularnie bezą. Wszystko to zdobione tysiącami pereł rozstawionymi co centymetr na półtorametrowej średnicy spódnicy. Inna dama chodziła z tiarą we włosach wysadzaną diamentami, kolejna w cielistej dopasowanej sukni pełnej przezroczystych koronek wydawała się być naga. Były też suknie vintage i broszki Channel. Jedno jest pewne, to niezwykle eleganckie wydarzenie, prawie wszystkie kobiety mają długie wieczorowe suknie, doklejone sztuczne rzęsy, profesjonalny makijaż i odświętne fryzury.

Wejście Panny Młodej


W pewnej chwili zaczęło przygasać światło, a nastrojowa muzyka spowodowała podniosłą atmosferę. Wszystkie oczy skierowały się w stronę wybiegu zwieńczonego sceną na której środku stał biały szezlong. To miejsce przeznaczone dla panny młodej która przybywa dwie godziny później niż wszyscy goście. Na każdym stole iskrzyło się ciepłe światło świec, a pod wybiegiem gorączkowo zaczęły przemieszczać się operatorki z wielkimi słuchawkami i krótkofalówkami, kamerzystki i fotografki. Kamery z sufitu i cała ekipa telewizyjna skierowała obiektywy w stronę wejścia, aż nagle światło dwóch telebimów umieszczonych na przeciwległych końcach sali rozbłysło, zalewając pomieszczenie światłem. Rozpoczęło się powolne i pompatyczne przejście panny młodej. Biały niemal szklany wybieg był zdecydowanie dużym wyzwaniem dla tej drobnej pięknej kobiety w olbrzymiej sukni ciągnącej się kilka metrów za jej niewielką postacią. Kamery pokazywały drżące ciało i niezwykłe zdobienia sukni w szczegółach które zachwycały i powodowały łzy szczęścia ma sali. Mama i dwie siostry przywitały ją na początku wybiegu, wyraźnie wspierając by nie płakała. Jednak resztę kilkudziesięciu metrów sceny musiała pokonać sama. Czułam jej strach i podenerwowanie szczerze współczując każdego kroku. Oczywiście to subiektywne odczucie osoby która nie lubi być w centrum uwagi, a do ślubu szła w codziennej bawełnianej sukience.


Sesja zdjęciowa z Panną Młodą


Maryam usiadła na białej skórzanej kanapie na końcu sceny, a za nią piętrzyły się chmury żółtych kwiatów. Ze ścian spływały kaskady róż, a ona nie uroniła jednej łzy. Gdy tylko usiadła dwie fotografki zaczęły układać długą suknię tak by jak najlepiej wyeksponować niezwykle zdobne koronki i błyszczące drogocenne kamienie. To kulminacyjny punkt Katarskiego wesela. Przyszedł czas na uwiecznienie się na wspólnej fotografii. Zaczynając od mamy, sióstr i kuzynek, skończywszy na najbliższych ciociach i trzech przyjaciółkach. Każdy z osobna czekając na swoją kolej usiadł przy pannie młodej składając jej życzenia i pozował do zdjęcia. Trwało to niespełna dwie godziny, w tym czasie dalej roznoszono jedzenie, a reszta kobiet gwarnie komentowała wydarzenie.

Wejście Pana Młodego


Zbliżała się północ, według wcześniej zebranych informacji wiedziałyśmy że niebawem przybędzie pan młody z kilkoma najbliższymi, męskimi członkami rodziny by oficjalnie odebrać żonę z przyjęcia. Tymczasem zjadłyśmy ostatni ciepły deser i większość gości zaczęła opuszczać wesele. Niemal siedemdziesiąt procent kobiet wyszła z sali, zostawiając ściśle najbliższą rodzinę. Z pewnym niedosytem uznałyśmy że w takim razie my również powinnyśmy wyjść, uznając to za zakończenie wesela.

Foto-budka


Przed wejściem rozstawiona była „foto-budka” jeśli tak można nazwać stanowisko z dwiema sztalugami przed którymi stały wiktoriańskie siedzenia, a obok przy stole z komputerem i drukarką trzy kobiety zajmujące się obróbką zdjęć. Postanowiłyśmy zrobić sobie pamiątkowe fotografie, choć wszystko wyglądało kiczowato. Drobna filipinka z wielkim aparatem prosiła byśmy wybrały miejsce które chcemy mieć w tle. Greckie ruiny czy francuskie ogrody? Śmiałyśmy się z tak pozowanych ujęć i całej oprawy, ale ostatecznie wybrałyśmy jedno najbrzydsze zdjęcie z dziecięciu okropnych które na pstrykała nam przejęta fotograf. Wybrałyśmy rozmiar A4 i po chwili w papierowej ramce dostałyśmy dwie wyretuszowane kopie.

Zamówiłam taksówkę do domu i całą drogę spisywałam w notatniku moje odczucia z wesela. Kierowca podkręcił hinduską muzykę na moje życzenie, a ja w dalszym zachwycie i podnieceniu spisałam wszystko co teraz przeczytaliście. Z roztargnienia zostawiłam zdjęcie w samochodzie i nie sprawdzałam wiadomości jakie przychodziły, by nie przerwać ciągu słów który leciał spod moich palców.

W domu okazało się że pisał najstarszy brat panny młodej zdziwiony że nie widzi mnie na sali weselnej. Byłam wściekła na siebie że nie zostałam dłużej i moimi opowieściami nie dałam zasnąć mężowi i Hamadowi do trzeciej nad ranem. Przez trzy godziny na telefonie zachwycałam się i nadal nie dowierzałam temu wszystkiemu co widziałam owego wieczora.

Niestety nie odzyskałam zdjęcia z taksówki choć zgłosiłam to na infolinii. To raczej nietypowe w Katarze ponieważ nie raz zwracano mi telefon czy inne wartościowe rzeczy, a tym czasem jedyne pamiątkowe zdjęcie przepadło.




Fotografie ślubne


Reportaż z wesela jest niewiarygodnie chroniony przed oczami obcych ludzi. Do tego stopnia że wynajęta fotograf nie ma prawa pokazać zdjęć żadnemu mężczyźnie, nawet pracującemu przy retuszy czy wydruku zdjęć. Każdy etap obsługiwany jest wyłącznie przez kobiety i finalnie dostarczony do zleceniodawcy. Tam również wizerunek gości jest w obiegu wyłącznie żeńskiej części rodziny. Zauważcie że nie ma żadnych zdjęć państwa młodych, lub gości. Jest to kolejna z tradycji nakazująca utrzymanie tego w tajemnicy. To powód dla którego według zwyczajów religijnych istnieją dwa wesela, oddzielne dla kobiet i mężczyzn.

Trzy dni po ślubie gdy odwiedził nas Hamad, w telefonie pokazał mi swoje zdjęcie z siostrą podczas wyprowadzania jej z wesela, to ta chwila której niestety już nie zobaczyłam. Prosiłam by przesłał mi fotografie obiecując że nikomu jej nie pokaże, nawet mężowi, mimo wszystko Hamad najpierw musi uzyskać pozwolenie siostry.


Zdjęcia z sali weselnej jakie umieściłam w poście pochodzą z telefonu jednego z organizatorów. Do tej pory nie dostałam prac od fotografek obsługujących przyjęcie ślubne, które ukazały by jak finalnie wyglądała sala, ale gdy tylko je otrzymam z pewnością upiększę ten wpis.





Jestem więcej niż szczęśliwa, że mogłam wziąć udział w Katarskim weselu – to była piękna lekcja ich kultury i coś zdumiewającego, nigdy, nigdy tego nie zapomnę.

8 komentarzy:

  1. dech zapiera jak sie czyta Twoja opowiesc, a co dopiero byc tam na miejscu!!!! Przepraszam za niedyskrecje, ale jak udalo Ci sie dostac zaproszenie? to jacys zaprzyjaznieni Katarczycy? Mysle, ze to rowniez ciekawy temat na wpis na Twoim blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Boguszka :* Zaproszenie dostałam od najstarszego brata panny młodej z którym bardzo dobrze sie znamy od ponad 2 lat. Mój mąż przynajmniej raz w tygodniu gra z nim i jego kuzynami w piłkę i często przesiadują w jego majlisie. Hamad przychodzi rowniez do naszego domu, gdzie od dłuższego czasu uczę go obsługi aparatu ;) i ogólnie mamy dobre stosunki. Nasze dzieci go uwielbiają i stałe są opsypywane prezentami z rożnych podróży. Jednak nigdy nie poznałam jego siostry dlatego zaproszenie na wesele było dla mnie przemiłym zaskoczeniem.

      Usuń
  2. Opowieść brzmi jak bajka :) Wielkie wyróżnienie Cię spotkało! Masz więcej zdjęć swojej kreacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :* niestety nie mam swoich zdjeć :( ale postaram sie je zrobić zanim sprzedam sukienkę i wstawię je do postu skoro to interesujące

      Usuń
  3. Kamila Lipińska10 maja 2016 15:01

    coś cudownego, zazdroszczę tego, ze mogla Pani uczestniczyc w takim wydarzeniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :* Długo sama nie mogłam uwierzyć w zaproszenie, a podczas wesela dziesiątki razy powtażałam sobie że jestem szczesciarą mogąc tam być.

      Usuń

Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy