9 maja 2015

Szanghaj i Pekin miastami miłości





Właśnie przygotowuje się do wakacji, co wiąże się między innymi z oczyszczaniem laptopa. Przenoszę zdjęcia na zewnętrzny dysk i natrafiłam na album z Chin gdzie byliśmy wraz z mężem we wrześniu 2009 roku. 

Jem ryżowe krakersy o smaku Teriyaki i pije aloesowy napój. Dzieci są z Wojtkiem na basenie, a mnie wzięło na wspomnienia…

Minęło 6 lat od tej podróży i tym samym naszych zaręczyn, ale do dziś się zastanawiam jak to mój mąż zrobił,  że się nie wygadał i zaręczyny były dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Byłam w nim zakochana bez pamięci, właściwie kiedy pierwszy raz wszedł do mojego domu to wiedziałam że zostanie moim mężem, choć nie sądziłam, że tak szybko.

Skończył się rok akademicki i by wakacje spędzić w trójmieście postanowiłam poszukać jakiejś niezobowiązującej pracy. W ten sposób znalazłam się w ekskluzywnym sklepie z odzieżą męską wśród fantastycznych dziewczyn, a jednocześnie mogłam mieszkać z Wojtkiem, nie wracając do Słupska na wakacje. Klientów mogłyśmy policzyć na jednej ręce, dlatego każdego dobrze pamiętałyśmy, robiłyśmy im kawę i naprawdę świetnie się bawiłyśmy, a oni przyjeżdżali z całej Polski ponieważ był to jedyny sklep tej marki w naszym kraju. Pewnego dnia przyszło dwóch młodych chłopaków, po trzydziestce. Jeden z nich kupił biały T-shirt, a my cieszyłyśmy się ze sprzedaży. Po kilku godzinach jednak, drugi z nich wrócił z olbrzymim bukietem białych, długich róż. Koleżanka która pracowała ze mną tego dnia oniemiała, ja schowałam się na zaplecze ( jak to zwykle bywa w moim przypadku), ale ten wysoki, dobrze zbudowany blondyn zapytał czy może mnie poprosić. Wyszłam, jak poparzona, prawie bałam się do niego zbliżyć. Tak..., był przystojny i gdyby nie fakt że byłam po uszy zakochana to z pewnością bym się z nim umówiła. Prawie nic nie mówił, chciał tylko wręczyć mi nieziemskie kwiaty które były warte więcej niż samochód jakim jeździłam z Wojtkiem. Te kwiaty mówiły więcej niż bym chciała. Oczywiście odmówiłam, powiedziałam, że nie mogę ich przyjąć, ale on nalegał niczego w zamian nie oczekując, po czym zniknął. Stałyśmy osłupiałe, podziwiając bukiet róż, aż przyszedł Wojtek by jak zawsze odebrać mnie po 6 godzinach pracy. Wściekły, zazdrosny, wolał się nie odzywać niż komentować kwiaty jakie wieźliśmy w naszym pełnoletnim fiacie uno który ofiarował nam jego dziadek.  Bolała mnie jego złość, dlatego postanowiłam zostawić bukiet na parkingu pod domem mając nadzieje że ktoś inny je weźmie i będzie cieszył się tym pięknym widokiem. Wojtkowi trochę ulżyło jednak zaraz po po tym do domu wszedł jeden z naszych współlokatorów i zamiast odpowiedzieć na nasze słowa „ cześć, jak się masz” . Krzyczał „Widzieliście?!”  co leży na parkingu. Wow! ktoś nieźle musiał narozrabiać! A u nas cisza, którą zakłócał jedynie czerwony odcień Wojtka twarzy.

Niedługo po tym zdarzeniu znaleźliśmy ofertę biletów do Szanghaju za 1100 zł w dwie strony z Warszawy. Polecieliśmy tam razem z moją koleżanką z pracy, a Wojtek myślę że uznał to egzotyczne miejsce za najlepszy moment by pokazać wszystkim że jestem jego. 

Gdy w Szanghaju w parku „People's Park” skakaliśmy do zdjęć wśród zraszaczy trawy, on złapał mnie w pewnej chwili, uklękną i poprosił o rękę. Nigdy, ale to nigdy, nie byłam tak zaskoczona i szczęśliwa, choć jego żoną byłam od naszego pierwszego spotkania.

Oto zdjęcia z naszej podróży zaręczynowej za które niezwykle dziękujemy Agacie :*




































Pekin i Szanghaj, czy mogą być miastami miłości? Dla mnie z pewnością są! 

6 komentarzy:

  1. wow, super, takie zaręczyny to jest coś niezwykle uroczego! :) gdzie takich facetów można znaleźć? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. To typ mężczyzn z limitowanej edycji ;) dlatego czuję się taką szczęściarą :D

      Usuń
  2. Kochani cudownie,.?.♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal jest cudownie :) choć mówili " zobaczycie co będzie za rok, dwa, trzy, a po pięciu to każdy przechodzi kryzys." Czas leci, pojawiły się dzieci, zmieniamy mieszkania i kraje, ale kryzysu nie widać.

      Usuń
  3. Uwielbiam czytać twój blog i oglądać wasza szczęśliwą rodzinę, jesteście świetni, jeśli chodzi o męża z limitowanej edycji, to ja mimo iż mój mąż jest dużo starszy tez takiego znalazłam :-) i nie wyszłam za niego dla pieniędzy jak inni myślą bo ich nie ma, ale jest moim oparciem, przyjacielem i mimo że jesteśmy już 19 lat razem czuje się tak jakbym go wczoraj poznała :-) jeśli jest prawdziwa miłość to nic się nie popsuje u was widać ta miłość i nawet za 60 lat nadal będziecie szczęśliwi życzę wam tego :-) pozdrawiam serdecznie ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 19 lat to wspaniały staż, mam wielka nadzieje że za tyle lat będę mogła tak pisać jak Ty. Jestem typem romantyczki ktora wierze w miłość od pierwszego wejrzenia jak i miłość do grobowej deski dlatego myśle że to ten jedyny i jestem wdzięczna że go znalazłam. Pozdrawiam i życzę wszyyyyyystkiego najlepszego :*

      Usuń

Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy