Huśtanie się, bujanie… to moja mała obsesja.
W naszym niedużym mieszkaniu w Polsce mamy aż dwa takie miejsca, które nazywam azylem, relexem czy jakkolwiek inaczej można kojarzyć słowo odpoczynek.
Pierwszym miejscem jest hamak. Kiedy dzieci były malutkie, było to idealne miejsce do karmienia piersią. Gdy spały kładłam się tam z książką, popijając kawę, którą miałam w zasięgu ręki. To wielobarwne miejsce otulając mnie zawsze przypomina mi wyspiarskie wakacje, wiec nie sposób jest tam się nie odprężyć. W ciągu dnia jest to miejsce najdzikszych zabaw i też pierwsze które zajmują goście w naszym domu.
Hamak przywieźliśmy z podróży po Tajlandii. Pierwszy raz zatopiłam się w nim w pewnej uroczej kawiarni samotnego francuza - od razu się zakochałam i wiedziałam że muszę go mieć. Owy francuz rozmawiał na Skypie ze znajomymi i pokazywał nas jako swoich pierwszych gości tego dnia, tak też dowiedziałam się gdzie plotą te cudowne hamaki.
Sklep był pełen niesamowitych wzorów i kolorów. Sprzedawca dumnie przedstawił nam je jako wyjątkowe, luksusowe i tkane ręcznie przez plemię Mlabri w Tajlandii. Pierwszy raz usłyszałam o tym plemieniu, które to utraciło swoje miejsce do życia poprzez wycinkę lasów. Po wysłuchaniu krótkiej historii tych niesamowicie skrzywdzonych ludzi, byłam pewna ze jeden z tych hamaków zawiśnie w naszym domu. Kolory które sobie wymarzyłam, musiały zostać zrobione na zamówienie, przez co czekaliśmy ponad tydzień (wykonanie jednego hamaka to trzy dni pracy jednej osoby). Ostatecznie jednak to cudowne, ręcznie robione dzieło zostało bezpłatnie dostarczone z wyspy do naszego hotelu w Bangkoku. Malutka paczuszka o nieco ponad kilogramowej wadze (wysyłka do polski to koszt 100 zł - w roku 2012).
Tajlandzkie wyspy rozkochały mnie w hamakach, które były widoczne na każdym kroku. Sytuacje w jakiej młoda matka prowadząca rodzinny sklep, buja noworodka w małym hamaku pod ladą, rikszarze w przerwie rozkładający hamaki wewnątrz swoich pojazdów to codzienność sennych i zrelaksowanych wyspiarzy. Kawiarnie, restauracje, hotele to miejsca gdzie można zaobserwować cały przekrój wzorów i kolorów, od siedzących po leżące, od bardzo funkcjonalnych poprzez te romantyczne jak z filmowych scen.Wszystkie są cudowne bo dają nam możliwość powrotu do dzieciństwa a, że każdy z nas ma w sobie trochę z dziecka to jest to miejsce wymuszające w nas chwile beztroski.
Według naukowców huśtanie jest jedną z trzech aktywności które rozwijają inteligencje u dzieci. Choć nie był to powód do umieszczenia metrowej średnicy huśtawki w pokoju moich dzieci, to jednak może być to argument dla kogoś z was.
Gdy urodził się nasz synek, huśtawka służyła za fotel do karmienia, z czasem stała się całym placem zabaw, od robienia fikołków, poprzez namiot , do funkcji spania. Dziś niezmiennie pozostaje ulubionym miejscem w pokoju moich dzieci.
Pamiętacie jak w latach 90' prawie każdy miał huśtawkę zamontowaną we framudze drzwi? Ja miałam taką z drewnianymi szczebelkami i ozdobnymi kulkami. To było cudowne dzieciństwo, chyba lepsze niż bajki 24h na dobę.
http://www.lodz.ap.gov.pl, http://retro.pewex.pl |
Dlaczego namawiam wszystkich na posiadanie takiego elementu w swoim domu? Bo nawet w najbardziej designerskim mieszkaniu, nie chcemy się czuć jak w zadufanym, niedostępnym pudełeczku. Huśtawka jest takim "przymrużeniem oka", wprowadza swobodną atmosferę. Pokazuje że mamy dystans nawet jeśli na swoje cztery kąty wydaliśmy cały majątek, to na "złotych klamkach" wcale nie muszą widnieć ceny zakupu tego jakże drogiego wykończenia. Pozwólmy sobie na trochę nonszalancji a z pewnością chwile relaksu nam to wynagrodzą.
Mój hamak pochodzi z tej firmy http://www.jumbohammock.com/index.htm, zaś huśtawka została kupiona 5 lat temu w " Jysk".
Wyszukałam dla was masę inspiracji, dzięki którym mam nadzieje, że zobaczycie, iż bujać można się w każdym wnętrzu, również Twoim :)
źródło: pinteres.com
Zapraszam na mój profil http://www.pinterest.com/tworczamama/ w katalogu "good idea" znajdziecie każde z tych zdjęć wraz z odnośnikiem do strony ich autora, oraz wiele innych inspiracji.
świetne te wnętrza z huśtawkami, najbardziej podoba mi się to zdjęcia domu nad krawędzią z kremowym hamakiem
OdpowiedzUsuńTo się nazywa błogie macierzyństwo ;)
Usuńdokładnie !
Usuńfajnie to wygląda, tez bym się skusiła ale na suficie mam płyty karton gips :D
OdpowiedzUsuńPod płytami z pewnością jest coś stabilnego ;) my wcisnęliśmy koło śrub dodatkowo klej który po chwili rośnie i zachowuje się jak beton.
UsuńGdzie Pani kupiła taką bujawkę do pokoju dzieci?:)
OdpowiedzUsuńPani Urszulu, hustawka z dziecięcego pokoju pochodzi z Jysk, ale kupiłam ja 7 lat temu
OdpowiedzUsuńFantastyczny artykuł. Proszę Panią o kontakt mailowy, mam propozycję sklep@tribecco.pl Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń