Czas świąt Bożego Narodzenia to okres kiedy wszyscy wydają się unosić kilka centymetrów nad ziemią. Nucimy pod nosem kolędy, robimy zakupy w ciepłym świetle migoczących lampek i zapominamy o wszystkich troskach, bo przecież w tym czasie zdarzają się cuda. Tą magiczną atmosferę tworzą różnego rodzaju tradycje. Jedną z nich według mnie są Jarmarki Bożonarodzeniowe.
Planując wyjazd na narty tego roku, cieszyłam się nie tylko na myśl samego śniegu i górskiego klimatu, ale tak samo bardzo jak poczuć trzeszczący mróz pod stopami tak pragnęłam zatopić się w atmosferze jarmarku Bożonarodzeniowego. Dlatego też, pierwsze co zrobiłam po znalezieniu apartamentu to szukałam okolicznego bazaru... i znalazłem!
Jarmark świąteczny w Trento
Jeden z najbardziej znanych i popularnych jarmarków świątecznych w regionie alpejskim mieści się w Trento. Dwadzieścia kilometrów krętej górskiej drogi od Vason miejsca gdzie spędzamy Święta. Ten wyjątkowy i romantyczny rynek, każdej zimy przyciąga ponad pół miliona turystów. Zaś zdjęcia Piazza(plac) Fiera wypełnionego małymi drewnianymi chatkami które oglądałam jeszcze przed wyjazdem sprawiały że dreptałam w miejscu jak małe dziecko na samą myśl że tam będziemy. Próbowałam również moje dzieci zarazić tym podekscytowaniem pokazując klimat jarmarku za pomocą ich adwentowych kalendarzy z Lego gdzie mieli kilka swoich małych stoisk i typowych produktów. Udało się! Czekali na gorącą czekoladę niemal tak samo bardzo jak ja.
Jednak większość osób przyjeżdża by spróbować przysmaków tradycji świątecznej w Trydencie, takich jak np. Parampapoli - napar wykonany z gorącej grappy, cukru, wina i kawy. Oczywiście na jarmarku nie może zabraknąć również grzanego wina, wszelkich rodzajów serów i słynnych włoskich wędlin. Do tego bajecznego klimatu, gdy chodziliśmy wśród nastrojowej muzyki i niezwykłych zapachów, z nieba zaczął padać śniegu, co jeszcze podkreśliło romantyczny nastrój tego magicznego miejsca.
Stary Browar Pedavena
Trento zachwyciło nas jeszcze jednym wyjątkowym miejsce a mianowicie restauracją. Spacerując po wąskich uliczkach, weszliśmy przez niepozorne drzwi jednej z kamienic, a wewnątrz okazało się że jesteśmy w Birreria Pedavena. Przed nami około dwudziestu osób w kolejce czeka na stolik, więc pomyślałam że szkoda czasu na czekanie. Kelner jednak uspokoił mnie, że potrwa to 5 min i znajdzie nam miejsce dla 6 osób. Tak też było, przechodząc przez kilka wielkich pomieszczeń, dostaliśmy stolik w głównej okrągłej sali z pięknym barem. Tu już zrozumiałam dlaczego ten starożytny browar jest wypełniony po brzegi setkami smakoszy i stale kolejni czekają na wolny stolik.
Nie jestem wielbicielką gorzkawego napoju, ale raz w roku się skuszę, skoro siedzimy w miejscu starożytnej produkcji piwa. Dowiadujemy się również, że sposób wytwarzania tego trunku nie zmienił się tu od średniowiecza... hmm wręcz naszła mnie ochota na łyk historii wśród drewnianych stołów, miedzianych bębnów i industrialnego wystroju stricte związanego z produkcją piwa. Szczerze mówiąc, wspaniały wystrój nie pomógł i było naprawdę słabe, czyli tak samo niedobre jak każde inne piwo, ale to tylko moje zdanie. W przeciwieństwie do serwowanej tradycyjnej kuchni Trentino, która zachwyciła nas wszystkich. Różnorodne sery i długo dojrzewające szynki serwowane na drewnianych deskach, gulasz, świeże pieczywo, pizze i różnego rodzaju mięsa.
ależ tam przepięknie, dzięki za foto-relację :-)
OdpowiedzUsuńPS pracuję w hotelu, ale jeszcze nigdy nie widziałam kelnera, który aż tyle talerzy na raz naładował sobie na na przedramiona
Ci kelnerzy byli nieziemscy :) do tego nosili jeszcze dwu litrowe kufle z piwem.
UsuńPozdrawiam i czytam kiedy mogę :)