20 sierpnia 2014

Intuicja w wychowaniu









 W wychowaniu moich dzieci, tak jak i w życiu kieruję się intuicją. Zauważyliście, jak zmienna jest moda na wychowanie? Jeśli nie to informuje : karny jerzyk jest passe, zaczynamy wychowywać bez kar i nagród. Jak co sezon nowa dieta tak też i modele wychowawcze się zmieniają.  "Amerykańscy naukowcy" stale opracowują nowe badania (często się wzajemnie wykluczające) jak powinniśmy wychowywać dzieci? Co jest dla nich najlepsze? Co zapewni im sukces w przyszłości? 


 Dlaczego kiedyś rodzice karali "klapsem"? Pewnie też była taka "moda" wszyscy dookoła tak robili i to się sprawdzało.

 Wierzę, że każdy rodzic chce dla swojego dziecka to co najlepsze, jednak często zarzuceni obecną literatura, pod wpływem mediów tracimy zdrowy rozsądek. Szukamy przepisu na sukces zamiast wsłuchać się w siebie.


 Prawda jest jednak taka, że na sukces każdego człowieka składa się tak wiele czynników, iż nie jesteśmy w stanie tego zaplanować i przewidzieć. Chcemy wychować idealne dziecko, ale czy znacie idealnego człowieka? Nie, bo takich ludzi nie ma! Każdy ma wady, słabe strony i musi popełniać błędy.


 Jest to strasznie ogólne, a chciałam nawiązać do książki


 Alfie Kohn'a "Wychowanie bez nagród i kar. Rodzicielstwo bezwarunkowe".

 Kolejny trend, na nowo wszyscy przytakują głowami. Wczoraj sadzali na karnego jeża dziś mówią, że wychowują bez kar. Nic dziwnego już sam tytuł każe nam zgodzić się z tym wychowaniem, ponieważ każdy rodzic kocha swoje dziecko bezwarunkowo. 


Nagradzać ?


Dziesiątki razy w ciągu dnia chwalę moje dzieci, nagradzam je brawami, uśmiechem, zabawą, czasem nawet obietnicą wyjścia w ciekawe miejsce, takie jak basen, park czy plac zabaw. Chwalę za wszystko, za zawiązanie buta, samodzielną toaletę, ubranie się, strzelenie gola, piękny rysunek ( mazgroły), pomoc, ... Powinnam się czuć złą matką?

Około 8 lat temu pracowałam w trakcie wakacji w Irlandii, opiekując się trójką dzieci, a wieczorami (nocami) dorabiając w barze. Clara (6 lat), Loui (3,5 roku) i Hannah (18 m-cy) - do dziś ich wspominam jako cudowne dzieci. Ich mama (Anna) pochodziła z Nowej Zelandii i była w 6 miesiącu ciąży gdy mnie zatrudniła. Podziwiałam tą kobietę od pierwszego dnia kiedy ją zobaczyłam. Piękna, wysoka brunetka, zawsze elegancka i zadbana, do ostatniego dnia ciąży chodziła na kilku centymetrowych obcasach. Na co dzień w czarnej dopasowanej spódnicy do kolan i luźnej kwiecistej bluzce z jedwabiu pod którą chował się malutki, ciążowy brzuszek. Idealny manicure, pedicure
, błyszczące włosy do ramion i uśmiech. Uśmiech który nigdy nie schodził jej z twarzy, uśmiech który odziedziczyły jej dzieci. 

Uwielbiałam ją i chciałam się nauczyć jak w przyszłości być taką mamą, choć do macierzyństwa jeszcze było mi daleko. Była to kobieta, która wszystko miała poukładana, cały plan dnia, o której godzinie jedzą, śpią, wychodzą na plac zabaw. Nie było mowy o fast fudzie, ani bajkach by mieć chwilę spokoju. Dzieci zawsze siadały grzecznie do stołu i zjadały wszystko co mama wcześniej przygotowała, były to bardzo małe porcje ale widocznie wystarczające, nie wyglądało to jak w wojsku. Było trochę wygłupów, ale nigdy proszenia, karmienia, namawiania. W czasie zabawy nie było kłótni i bójek, zwykle każdy zajmował się czymś innym, ja byłam potrzebna by chwalić, doglądać i podziwiać ich prace. Loui stale budował garaże z klocków, Hannah zapinała się w foteliku dla lalek, gimnastykując swoje paluszki, a Clara próbowała zaimponować wybujałą wyobraźnią i wcielaniem się w ulubione piosenkarki. 

Starałam się naśladować ich mamę, jednak według mnie jej stałe pochwały były aż przesadne. Coś w stylu amerykańskiego " jak się masz?" i odpowiedz zawsze ta sama: "dobrze" pomimo iż spalił mi się przed chwilą dom. 

Anna była tak pozytywna, tak bardzo ekscytowała się najmniejszymi osiągnięciami swoich dzieci, że początkowo kłóciłam się wewnętrznie z samą sobą, wydawało mi się to sztuczne i przesadne. 

Jednak pewnego dnia gdy szłam do nich, dwójka dzieci biegła w moim kierunku by mnie uściskać , a ich mama stojąc w drzwiach trzymała najmłodszą córkę i wołała: Trisha słyszysz? słyszysz? Hana mówi Trisha! Miała 18 miesięcy i znała tylko 2 słowa, w tym moje imię, byłam przeszczęśliwa, od tego czasu wychwalanie ich przychodziło mi z łatwością. Dziś mając swoje dzieci jeszcze lepiej rozumiem zachwyt Anny i sama nie wyobrażam sobie dnia bez pochwał i nagród. Czasem jeszcze myślę o nich, o tym jaką cudowną tworzyli rodzinę, o tym w jakim stopni pochwały budują naszą pewność siebie, ile dają nam radości. Wszyscy lubimy być nagradzani. Wypowiedzenie mojego imienia przez Hannah było najlepszą nagrodą za moją prace.

Myślę, że tak jak my dorośli potrzebujemy nagród tak i są one potrzebne dzieciom. Czy znacie dorosłego który nie chce przyjąć premii za swoją prace bo jest to nie zgodne z jego wartościami? 


Karać?


Kara w naszym domu to wyjście do "kąta", który może być wszędzie, w parku przy drzewie, w pokoju czy w w ogrodzie. Nie mamy jednego miejsca, które by siało strach wśród dzieci, chodzi jedynie o to by przerwać zabawę. Karą jest oderwanie się od czynności którą właśnie wykonywali. W naszym przypadku to się sprawdza, nie nastawiam stopera, nie odliczam czasu, nie przeliczam go na ich wiek, nie ciągnę na siłę. Dzieci same idą do konta i zostają tam chwile która powoduje uspokojenie i wyciszenie. Po krótkim czasie, zwykle trwającym około 2 minut, mój syn schodzi i mówi "przemyślałem swoje zachowanie..." Daje mi to poczucie iż znają granice, rozumieją co jest złe i że ma to swoje konsekwencje. 


Jeden z największych portali dla rodziców pisze " Karanie dzieci powoduje skłonności do zaniżonego poczucia własnej wartości. Dzieci te na ogół charakteryzują się słabszym zdrowiem psychicznym, a nawet mogą częściej angażować się w działania przestępcze." Tak, mówimy tu o Time-out, nie chcę powiedzieć, że to mnie śmieszy bo to zbyt ważny temat, ale tyle ile nowości przewija się przez tą stronę ( w tym nowinek wychowawczych) pokazuje iż ich poglądy są tak zmienne jak wiatr, głównie kierowane modą i sponsorem. Nie chcę nikogo negować, bo zdarzają się tam również ciekawe artykuły jednak chciałabym wyczulić na samodzielne myślenie. Nie bierzmy wszystkiego jak nam podają, słuchajmy siebie i swojej intuicji. Każde dziecko jest inne i potrzebuje indywidualnego podejścia.

Pamiętajmy, że jest z naszej krwi, to nasze geny, więc kto lepiej może je zrozumieć jak nie my sami. 


Rozmawiać !


Jedyne z czym zgadzam się w 100% z książki Kohn'a to tłumaczenie, rozmowa i wyjaśnianie wszystkich zachowań dziecku tak by wiedziało co jest dobre a co złe. Ogólnie "rozmowę" uważam za antidotum w wielu kwestiach. Rownież wśród ludzi dorosłych. Osoby które potrafią ze sobą rozmawiać, nazywać swoje emocje, mówić o swoich pragnieniach i obawach mają łatwiejsze życie. 



Nie jestem idealną mamą i nie mam idealnych dzieci, jedyne czego chcę to wychować szczęśliwych ludzi, dlatego słucham siebie bez względu na to jaki obecnie jest trend. 


- Eko wychowanie - kiedy jest to możliwe, ale nie za wszelką cenę, 

- surowe wychowanie - rzadko, ale potrafię 
- przyjacielskie podejście - w odpowiednim stopniu, dzieci nigdy nie będą mówiły do mnie po imieniu
- uczenie się na błędach - to najlepsza lekcja na którą powinien pozwalać każdy rodzic
- dyscyplina oparta na władzy - NIGDY


Nade wszystko jednak uważam, że dzieci wychowują się poprzez naśladownictwo. 















Zdjęcia z  jaskini w Katarze .

8 komentarzy:

  1. Witam,bardzo ciekawy post:)w dzisiejszych czasach bardzo trudno jest miec dobry kontakt rodzic dziecko.Przeszkoda to internet,telewizja różnego rodzaju gry komputerowe które znikształcają rzeczywistość i często naszym dzieciom dają zły wzorzec do naśladowania.Jestem mamą 3 dzieci,19 lat,14 lat i 3 latka.Pierwsze dwoje nie było karane ale wiedziało ze coś zrobiło nie tak.Moja najmłodsza niestety stała już w koncie i to nie raz i też pomogło.Ale stwierdzam że dzieci naśladują rodziców i to my musimy być w każdej sytuacji przykładem albo chociaż się starać,wiem że to trudne ale warto.Najbardziej sprawdzają się metody wychowawcze mojej Babci przede wszystkim akceptacja i szacunek do drugiego człowieka i nie ważny jest kolor skóry,zamożność itd.szanujmy się.Po drugie przemoc rodzi przemoc i agresję nie ma tego u nas w domu.Nie podnoś ręki bo to dowód Twojej słabości a dzieci się nie obronia.Po trzecie jak widzimy że dziecko zrobilo coś złego to tez musimy zauważać małe sukcesy i nagradzać chwaląc.Ja nie idę za modą w wychowaniu też uważam że intuicja rodzica jest ważna a przede wszystkim każde dziecko jest inne i do każdego trzeba podchodzić indywidualnie nie ma regułek nie istnieja w życiu codziennym dlatego nie podpierałam się żadnymi lekturami.Może jestem nieskromna ale dumna ze swoich dzieci jeszcze nigdy się za nich nie wstydziłam.Musimy dbać o to żeby nasze dzieci były wrażliwe,uczciwe,robily w życiu to co chcą robić nawet jakby miał być śmieciarzem bo kocha smieciarki,szanowały ludzi i miały wpajane ze pieniadz to nie wszystko.Serdecznie pozdrawiam ,piękne zdj.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i gratuluje trójki dzieci. Zawsze podziwiam rodziny mające więcej niż dwoje pociech :) Bardzo wartościowe słowa i zgodzę się z mądrością Babci " akceptacja i szacunek " jeśli tym obdarujemy nasze dzieci to z pewnością nam to zwrócą. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Dobre wychowanie dzieci w naszych czasach to nie lada wyczyn. Gry, komputery, używki to wszystko jest ogromna pokusa dla naszych dzieci a i pewnie dla niektórych rodziców. Dzieci są małymi "kopiami" rodziców i otaczających ich bliskich, więc jeśli sami nie będziemy dla nich pozytywnym przykładem to trudno wymagać.
    A swoja drogą, nawiązując do "anonimowego"czy będzie szczęśliwy jeśli dziecko rzeczywiście zostanie śmieciarzem? szczerze to wątpię :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie samo wychowanie dzieci jest bardzo ważne i myślę, że każdy z nas wychowuje je na własny sposób. Mi bardzo podoba się to co napisano w https://whisbear.com/pl/blog/bo-to-zla-matka-byla-czyli-dlaczego-tak-chetnie-krytykujemy-kobiety-ktore-sa-matkami-jak-my/ i myślę, że jak najbardziej warto przeczytać ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy