Obecnie żyję w kraju gdzie jest wiele podziałów i choć potrafię się do tego dostosować to jednak uważam, że nie jest to mój świat. Oddzielanie mężczyzn od kobiet, miejsca niedozwolone dla singli i zamknięte strefy w restauracjach dla rodzin. Jednak nie ma nic o dzieciach, bo dziecko w ich kulturze to największe dobro.
Ostatnio w Polsce rozpoczęła się dyskusja na temat "miejsc wolnych od dzieci" i wiem również, że na całym świecie takie miejsca istnieją i nie mówię tu o barach, klubach ze striptizem, dyskotekach, SPA,... No właśnie czyż nie mamy odpowiednio dużo miejsc w które nie zabieramy dzieci?
Latem z rodziną "wypoczywaliśmy" w jednym ze znanych hoteli nad wybrzeżem Hiszpanii. Był to kurort który obsługuje zorganizowane wycieczki więc i gwarantuje wyżywienie w formie bufetu. Zwykle nie korzystamy z tego typu hotelu i ten raz ( ostatni raz) upewnił mnie w tym jak bardzo nie znoszę takiej wspólnej jadłodajni. Co śmieszne dzieci w tym hotelu stanowiły ułamek procenta, a to dorośli robili taki sajgon przy posiłkach, że odechciewało się jeść. Chaos, gwar, prawie że walka o jedzenie. Więc może jeszcze zróbmy miejsca wolne od ludzi którzy nie potrafią zachować się w restauracji. A Może w dzieciństwie nikt ich do takich miejsc nie zabierał i nigdy nie nauczył jakich zasad należało by przestrzegać?
Pracując z ludźmi zawsze słyszałam - klient nasz pan, a czy dziecko nie jest klientem? Według wielu znanych Marek jest to NAJCENNIEJSZY klient. Dziecko niejednokrotnie jest w stanie namówić rodzica na konkretny produkt czy usługę, jest również przyszłością, a to w każdym biznesie jest najważniejsze.
Czytałam wiele komentarzy na temat tego pomysłu i bardzo zdziwiło mnie że zdecydowana większość jest za wcieleniem go w życie. Najpierw pomyślałam, że to pewnie single, lub pary bezdzietne, lub ogólnie ludzie którym zawsze coś nie pasuje, a okazało się że większość to mamy kilkuletnich dzieci. Pisały że gdy już wyjdą bez dzieci z domu to nie chce by inne bachory im przeszkadzały. Zawsze myślę sobie, że dziecko jest odzwierciedleniem rodzica, bo to my jesteśmy ich wzorcem do naśladowania, wiec może czas popracować nad sobą, może nawet nad swoją cierpliwością, wyrozumiałością i empatią?
Moje dzieci mają już 2 i 4 lata wiec łatwo zrozumieć ich potrzeby i ona same również potrafią o nich mówić, wiec jak by nie mam problemu z nagłym napadem płaczu lub sytuacją nie do opanowania. Bardzo często, bo kilka razy w tygodniu wychodzimy do restauracji. Zdarza nam się korzystać też z bardzo ekskluzywnych miejsc i nie raz widziałam płaczące dzieci, lub takie które w pewien sposób pokazywały, że nie chcą być w danym miejscu. Jednak nigdy mi to nie przeszkadzało. Po pierwsze nie wlepiam wzroku w rodzica która wyjaśnia coś swojemu dziecku, bo to nie moja sprawa, po drugie nigdy nie doznałam osobistej nieprzyjemności ze strony najmłodszych, a po trzecie jestem człowiekiem który lubi otaczać się ludźmi i nic co ludzkie nie jest mi obce.
Szczerze współczuje właścicielom którzy zdecydują się na taki krok, bo gdy raz zamkniesz komuś drzwi przed nosem to nie wielką masz szansę, że wróci on do ciebie w przyszłości. Z punktu marketingowego jeśli Twój bar nie nosi nazwy "pod czarnym kotem", "Rozi", czy " w piwnicy" to jaki sens jest zabierać sobie klientów? Zaś jeśli prowadzisz restaurację "ą, ę" i chcesz być jeszcze bardziej "ą " to i tak zupa będzie za słona.
Szczerze współczuje właścicielom którzy zdecydują się na taki krok, bo gdy raz zamkniesz komuś drzwi przed nosem to nie wielką masz szansę, że wróci on do ciebie w przyszłości. Z punktu marketingowego jeśli Twój bar nie nosi nazwy "pod czarnym kotem", "Rozi", czy " w piwnicy" to jaki sens jest zabierać sobie klientów? Zaś jeśli prowadzisz restaurację "ą, ę" i chcesz być jeszcze bardziej "ą " to i tak zupa będzie za słona.
Tak dla podsumowania to warto pamiętać "Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci"
To moje zdanie, jeśli kogoś uraziłam to mam nadziej, że zdjęcia złagodzą napięcie ;) i czekam na wasze opinie w komentarzach.
Zgadzam sie z Tobą Pati w 100%.ja mialam podobne doświadczenie te wakacje spedzalam je z rodzina w Egipcie w Tabie. W hotelu był podział na basen dla wszystkich i tylko dla dorosłych zupełna bzdura oraz restauracja jedna byla dla wszystkich a z drugiej mogły korzystać osoby dorosłe i dzieci powyżej 14 r.zycia.ja posiadaajc 9 letnia córkę musialam zrezygnować z w/w restauracji bo przed wejsciem stał Pan i pilnował.wielu gości było zniesmaczonych tym podejsciem bo przecież zapewniani byliśmy ze hotel jest miejscem przyjaznym dla rodzin.pozdrawiam.Monia
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie Monia jak mogłaś się poczuć :( , tym bardziej gdy Twoja córka ma już 9 let, więc jest w pełni świadoma tego jak ktoś ją traktuje.
UsuńWitaj Patrycjo,miałam przyjemność poznać Twojego męża jak był jeszcze studentem i pomógł mi w Gdańsku w drodze na lotnisko.Pozniej napisał mi,ze sie ożenił,urodził sie Wam synuś,córunia,ze kupiliście mieszkanie i wyjazd do Kataru.Musze sie przyznać nie wchodziłam na wasze strony internetowe do ostatniej wiadomosci od Wojtka.Jestem pod wielkim wrażeniem,w mojej wyobraźni w niczym sie nie pomyliłam.Jestescie cudowna rodzina,w której wszyscy czuja sie potrzebni,kochani,doceniani i wspierani jeden przez drugiego.Pracuje u rodziny,w której dzieci sa szczęśliwe,kochane i doceniane.Rodzicow często nie ma,ponieważ wyjeżdżają służbowo,ale sa w ciągłym kontakcie.Kilka razy w roku wyjeżdżają na wakacje w rożne strony świata cała rodzina a najcześciej na jacht.Duzo tez z nimi zwiedziłam pięknych miejsc świata.Ciesze sie tez bardzo,ze w tak piękny sposób opisujesz swoje spostrzeżenia dotyczące rożnych dziedzin życia i wasze codzienne życie.Wasze życie to miłość,mądrość,inteligencja i wyrozumiałość,i choć jesteście tacy młodzi,jesteście przykładem dla wielu młodych rodzin.Pozdrawiam Was bardzo,bede w kontakcie.Pa
OdpowiedzUsuńJest mi niezwykle miło czytać te wszystkie piękne słowa, bardzo za nie dziękujemy. Bywają na świecie ludzie których poznajemy przypadkiem i wręcz mamy niedługą chwile by ich poznać, ale gdy jest to osoba obdarowana nadzwyczajnym ciepłem i otwartością to zdaża się że na zawsze zostaje w naszej pamięci. Tak kiedyś opisał mi Panią mój mąż. Pozdrawiamy ciepło i mam nadzieje, że kiedyś będę miała okazje Panią poznać.
UsuńCudne fotki :)
OdpowiedzUsuń:) Dziękuje
UsuńNie za bardzo rozumiem sens takich podzialow. Jak mam potrzebe pobyc sama bez dzieci to jest wystarczajaco sporo miejsc by je wybrac. Dzieci mi nigdy nie przeszkadzaly, nawet te z lekka "rozwydrzone". Gdzie maja uczyc sie oglady, jak nie przez obserwacje innych. Zreszta mam sporá potrzebe spédzania czasu z rodziná, wiec takie miejsca niestety nie dla mnie, ale jak komus sa potrzebne...Dziwny ten swiat;)Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie zwariowałam bo podzielam Twoje zdanie, a nawet myślę, że nigdy nie będę korzystała z miejsc wolnych od dzieci, chociażby z solidarności z tymi małymi istotami, które wiele mogą nas nauczyć.
UsuńTak wlasnie przyszlo mi do glowy, ze gdy bedziemy takiej segregacji dokonywac juz od najmlodszych lat, to dzieci sie do tego przyzwyczaja i same w doroslym wieku beda tworzyly nowe np, miejsca wolne od ludzi starszych czyli NAS kiedys. Chyba nie o to chodzi;) by jeszcze bardziej dzielic.
UsuńKatarynka
wyobrażam sobie " Mamo nie mam czasu Cie odwiedzić bo mam nowy projekt na głowie, ale kupiłem Ci fajną aplikacje, ona będzie mi pokazywała jak się czujesz. Zadzwonię gdy zapomnisz wziąć tabletki, więc się pilnuj ;)" a do tego dojdzie " Zabrał bym Cie na kawę, ale nie mamy gdzie wyjść, w jednym miejscu nie chcą moich dzieci a w drugim Cibie" - Science fiction
UsuńDobre, najpierw sie usmialam bo zdanie "Zabralbym Cie na kawe..." jest przezabawne. Ale niestety i bardzo smutne i realne. Idzie tylko dzialac by tak nie bylo;)
Usuńtakie czasy...ludzie kariery robią, ajfony, tablety, fejsbuki...kto by miał czas na dzieci
OdpowiedzUsuńkonsekwencją takiego trybu życia jest podejście do dzieci w miejscach publicznych, nie dziwi mnie to szczególnie. Mam w pracy 10 osób, starszych i młodszych ode mnie, z czego tylko ja mam dzieci, bardzo często mam wrażenie że żyje w kompletnie inny świecie, z innymi priorytetami. Na kolejny temat o imprezie po weekendzie u osób 30+ lub wygranym projekcie w pracy i tej megasatysfakcji reaguję tylko uśmiechem politowania...
Dlatego też tu teraz regularnie zaglądam, buduje mnie że nie tylko ja tak myślę...
Warto czasem iść pod prąd i trzymać się swoich wartości. Myślę nawet, że to cecha silnych ludzi. Pozdrawiam
Usuń